poniedziałek, 17 sierpnia 2015

78.Wczorajszy dzień” (Igwaom Songwi Niebieski*)

Czy chcielibyśmy znać swoją przyszłość? Wielu z nas pewnie tak. Pytanie jednak, czy chcielibyśmy znać ją zamiast przeszłości? Czy takie życie w ogóle byłoby możliwe? Nie? W takim razie zapraszam na planetę Igwaoma Songwi Niebieskiego, Teroksei.

Danwewin Dtwen Pomarańczowy odnajduje się na rozprawie sądzącej jego samego za popełnienie zbrodni. Ale jakiej? Uświadamia sobie, że nie wie. To naturalne, że nie jest w stanie ustalić, co się zdarzyło wczoraj. Dziwne jest to, że nie potrafi także wywnioskować tego z najbliższej przyszłości – nikt nie nazywa rzeczy po imieniu, niczego nie wyjaśnia... Co jeszcze ciekawsze – wyrok wcale nie zapadnie. Danwewin przypomina sobie, że... po upływie najbliższych sekund po prostu ucieknie. Nikt nie jest zaskoczony, gdy nagle zrywa się z miejsca, wybiega z sali i że pomimo prób nie udaje się go zatrzymać. Strażnicy prawa rozpoczynają ponowną analizę tropów oraz jego osobowości, wiedząc od początku, gdzie go ostatecznie znajdą, a sam Danwewin podąża wskazaniami swojej pamięci, by odkryć, co zdarzyło się wcześniej. Wie, że spotka się ze starym znajomym, który przekaże mu pewne zapiski, które z kolei skierują go do szkoły, w której obaj się uczyli i gdzie teraz ledwo wydostanie się z pułapki. Potem znów znajdzie się na miejsce zbrodni, choć zupełnie innej...
Każdy kolejny krok przybliża go do czasu, gdy wszystko stanie się jasne, co jednak nie znaczy, że powinno być dla niego jasne już teraz. Jego umysł najpierw musi przejść przez wszystkie wydarzenia i naprawdę ich doświadczyć, zanim sucha (choć często przydatna) informacja stanie się realną zrozumiałą wiedzą. Co nie jest proste, kiedy pojęcie o tym, co właśnie przeminęło, zanika i pozostaje nam tylko próba rozszyfrowania faktów z chaotycznej przyszłości. Chaotycznej i niebezpiecznej, bo przecież sama wiedza o tym, że coś się uda, nie wydaje się gwarantować nam spokoju, który pozwoliłby tego dokonać. Samo wspomnienie strachu przed skokiem w przepaść i rozpaczy na widok śmierci bliskiego nie jest prawdziwym uczuciem, przez co dla oskarżonego, choć niby wystarczy mu podążać znanymi wydarzeniami, wszystko z czasem staje się coraz trudniejsze... Na szczęście nie tylko dla niego – uczestnicy pościgu wkrótce przypominają sobie, że trafią na ślady jeszcze kogoś. Kogoś mściwego i bezwzględnego, kto choć oczywiście wie, że mu się nie uda i zostanie ukarany, nie zawaha się przed niczym, żeby to osiągnąć. Na razie jednak trzeba zmierzyć się z teraźniejszością i doprowadzić wszystko, co mam w niej miejsce, do końca.

Wiem, że ciężko sobie to wszystko wyobrazić. Po co kogoś ścigać, skoro wiadomo, że jest niewinny; po co czekać z aresztowaniem, skoro wiemy, kto popełni morderstwo; po co się bać, skoro wiadomo, co będzie? Cóż, prawda jest taka, że z psychiką mieszkańców planet ze skraju Wszechświata, takimi jak Teroksei czy też opisywana już kiedyś Enaba, gdzie czas nie zachowuje się tak jak powinien, nigdy nie będziemy mieli łatwo. Czyż w ogóle pierwszym skojarzeniem nie jest, że przeszłość jest niezbędna nam do życia? Że to na niej opieramy swoje plany, że bez wiedzy, co robiliśmy przed chwilą, nie moglibyśmy nic robić dalej? Dopiero, kiedy trochę się zastanowimy, zgodzimy się z Terokseianami, że to raczej bez wiedzy o przyszłości i o tym, jaki nasze działanie będzie miało efekt, powinniśmy się pogubić. Oni nie widzą sensu nawet ułatwienia sobie „odzyskiwania” przeszłości zapisywaniem jej na karteczkach – w końcu, jeśli mają coś do zrobienia, dowiedzą się o tym, widząc efekty tej pracy w przyszłości. Planowanie tego miało miejsce – ale już bez udziału świadomości, lekko przesunięte do przeszłości, która na bieżąco im ucieka.
Podobnie jak podejmowanie decyzji, którego pozorny brak najbardziej szokuje tutaj Ziemianina. We Wczorajszym dniu rzuca się w oczy, że nikomu nawet raz nie przechodzi przez myśl zrobić czegoś wbrew temu, co pamięta z przyszłości, zadziałania wbrew logice, ale w imię sprawiedliwości i to niezależnie, czy mówimy o walczącym o swoje życie Danwewinie, czy oddanych pracy strażnikach. Nawet szajka, która sprytnie nakręciła to wszystko i od początku ma podgląd na swoje błędy, nie ma zamiaru niczego poprawiać, choć, naszym zdaniem, mogłaby. W pierwszej chwili bierność tej aktywności zdumiewa, wprawia w nas w niedowierzanie. Rzecz w tym, że te wydarzenia, choć przyszłe, już się dokonały – w efekcie odwrotnego kierunku czasu, który nierelatywnie zamienia ze sobą miejscami skutek i przyczynę, sprawiając, że w praktyce Terokseianie mają taki wpływ na swoją przyszłość jak my na przeszłość. Oni też nie mogliby zresztą zrozumieć, dlaczego my musimy sztywno trzymać się naszej przeszłości, dlaczego nie reaguje ona na nasze teraźniejsze wnioskowanie. Mamy ją całą przed oczami, a nie wiemy nic o przeszłości – czy nie jest to dla nas ciężarem? Dopiero po jakimś czasie odsłania się przed nami szczególny sens podejścia bohaterów, który często determinuje błyskotliwość i konieczność wyciągania wniosków przewrotniejszą niż wymagałaby jakakolwiek sytuacja w tradycyjnej linii czasu (chociażby stróże prawa muszą, obserwując efekty działania przestępców, odgadywać, jaki jest sens tego, co sami robią). Do tego wciąż towarzyszy nam dziwna tajemnica dnia poprzedniego, której nikt nie zna i która wciąż się oddala... Kiedy wreszcie udaje nam się do tego fantastycznego trybu „auto-działania” przyzwyczaić i zaczynamy sami składać pierwsze wskazówki, naprawdę nie chce się wracać do klasycznego biegu rzeczy na Ziemi.
Świat odwróconego czasu to świat naprawdę o wiele bardziej uporządkowany niż nasz, sprawiedliwy i spokojny. O ile ktoś nagle nie wprowadzi w nim zamieszania w formie pełnej szalonych, kosmicznych pościgów pokręconej, nieprzewidywalnej gra w kotka i myszkę, gdzie nie wiadomo, komu ufać i czy to, co musi się udać, na pewno się uda... Ale to dzieje się już niezależnie od tego, która część linii czasu jest przed nami odsłonięta, czyż nie?


_______________
*Nie jest to przypadkowy układ literowy – trzeci, obowiązkowy element imienia, naprawdę jest kolorem i oznacza coś w rodzaju wskazówki geograficzno-etnicznej. Przydaje się zwłaszcza wiekowym właścicielom nazwiska, którym niewiele już pozostało wydarzeń z przyszłości, by przypomnieć sobie, skąd pochodzą.

2 komentarze

  1. Ale jazda... w sumie to mieszkańcy Teroksei mogliby ustalić z wyprzedzeniem wszystkie kary dla obywateli - skoro wiadomo, że ktoś za rok popełni przestępstwo, to bez wiedzy o przeszłości można mu zaplanować z góry 15 lat odsiadki. Albo... albo nie wiem :o
    A jak zachowa się Ziemianin na takiej planecie? Będzie nadal pamiętał przeszłość? Jego działania wpłyną na przyszłość, czy przeszłość?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni to mają rozplanowane. Przestępca, planując to, co zrobi, już pamięta, że za ileś lat będzie ileś czasu siedział w więzieniu (tak to nazwijmy, bo naprawdę kary wyglądają tam trochę inaczej).

      Ponoć w jednej z pierwszych wersji książki autor próbował umieścić w niej kogoś takiego jak my, o naszej chronologii odbioru czasu. Niestety nie był w stanie jej ogarnąć, więc napisał coś bardziej klasycznego ;) Jeśli jednak chodzi o fakty, sądzi się, że umysł istoty rozumnej nie zniósłby takiego przeniesienia. Co prawda nikt jak dotąd nie odważył się przeprowadzić takiego eksperymentu nawet na myszach, jednakże jeśli planowałeś wycieczkę, to trzeba będzie zwrócić bilety :p

      Usuń