poniedziałek, 30 czerwca 2014

19.Zmiany” (Juriana Rastkta)

Wyzwanie jednej z czytelniczek, rzucone pod poprzednim wpisem, było na tyle zaskakujące, że do ostatniej chwili sama nie miałam przekonania, czy doczeka się realizacji. A jednak udało się - na długiej liście rzeczy do zrecenzowania znalazła się zapierająca dech historia serii morderstw, skupiająca się przede wszystkim właśnie na pokrętnej logice działania ich sprawcy. Ale czy faktycznie sprawca taki jak ten spełni wymagania owej czytelniczki?

Na Enabie, planecie położonej na styku dwóch nierównoległych wszechświatów, nagle zaczynają znikać ludzie. Nie były to zwykłe zniknięcia - nielicznym ze świadków udało się zaobserwować niewyjaśnione i przerażające zmiany w wyglądzie i zachowaniu ofiar, które je poprzedzały. Marszcząca się, siniejąca skóra, jaśniejące włosy i postępujące trudności z poruszaniem się prędko doprowadzały do nieodwracalnego zaniku świadomości. Co mogło być przyczyną? Kto mógł być za to odpowiedzialny? Niektórzy widywali ponurą postać w czarnym płaszczu, w obecności której usychały rośliny, kruszyły się ściany i rdzewiały metale...
Biolog-analizator Sawior Snał już po kilku testach wyklucza zastosowanie trucizny czy ostrego narzędzia - nie wiadomo, dlaczego ludzie umierają. Widząc, że incydenty nie ustają i nie mając jednocześnie żadnych innych śladów, decyduje się odkryć zasadę działania mordercy i, choć wie, że narazi to jego własne życie, odnaleźć tajemniczą postać. Gdy wreszcie mu się to udaje, przekonuje się na własne oczy nie tylko o prawdziwości pogłosek o niszczycielskiej aurze nieznajomego, ale także o wielu innych sprawach, o których wolałby nie wiedzieć...

Książka ta niewątpliwie sprawi ziemskim czytelnikom spory problem, a to za sprawą fizyki panującej na planecie, która znajduje się praktycznie poza granicami Wszechświata. Wiele naturalnych u nas zjawisk, jak grawitacja czy sposób poruszania się światła, działa tam na innej zasadzie, w stopniu ograniczonym lub też nie obowiązuje wcale. Należy do nich także czas, który zawijając się na krawędziach kosmosu, traci swoje właściwości i do jego funkcji została częściowo przystosowana tak zwana Piąta Przestrzeń, w której zachodzi się ruch i giną przeszłe wydarzenia. Trudno się więc dziwić, że gdy nagle zaczyna płynąć - punktowo, nierównomiernie - jest dla Enabian nie do pojęcia, nie tylko z powodu niesionej ze sobą śmierci powodując zamęt i panikę. Nie jest to żaden spoiler - Snałowi niemal od razu udaje się przewidzieć miejsce następnych "odwiedzin" i podczas paru kolejnych incydentów zszokowany obserwuje działanie obcego, który początkowo nawet wydawał mu się winny. Prawdziwą tajemnicą i motywem przewodnim powieści jest idea Człowieka Czasu, który uważa się za bezinteresownego uzdrawiacza i jedynego nieobojętnego wobec niekompletnej fizyki granic Wszechświata, a zarazem za jego niekoronowanego władcę, posiadacza najpotężniejszej siły, któremu nie wolno się przeciwstawiać.
Biolog pozostaje całkowicie bezradny wobec tego, co widzi. Samoistne przemiany niekontrolowane przez samego przemienianego są z jego perspektywy czymś niewyobrażalnym, okrutnym. Nie może jednak powstrzymać uczucia respektu dla tego zjawiska, zjawiska naturalnej przemiany w czasie, która tutaj dokonuje się bezwiednie, sama z siebie, a której nikt na Enabie dotąd nie uświadczył. Jaki jednak jest cel dziwacznej postaci? Co chce uzyskać? Być może i my nie bylibyśmy w stanie zrozumieć pomyleńca, który według dla siebie tylko jasnej sprzecznej logiki chce uszczęśliwiać świat poprzez cierpienie, gdyby Juriana od połowy historii nie przekazała narracji właśnie jemu. Odtąd podążamy za jego chorym i niebezpiecznym tokiem myślenia, wedle którego wszystko powinno zmieniać się i przemijać, towarzyszymy mu podczas wpychania kolejnych ofiar w niszczący nurt czasu i wreszcie staramy się przewidzieć jego kolejny ruch, kiedy zdesperowany Sawior Snał zbiera się na odwagę, by jakoś nawiązać z nim kontakt i powstrzymać...
Przerażające, zdumiewające i skłaniające do myślenia, tym bardziej, że w wielu momentach tak dziwnie znajome. Kiedy już uda się nam wejść się w ten trudny, pozakosmiczny świat, nie można się od niego oderwać do ostatniej strony.

6 komentarzy

  1. Co jak co, ale końcówka, a zwłaszcza wynik ostatecznego starcia zrywa beret. Kto by się spodziewał takiego zwrotu czaso-maso-zakrętasowego? Mocna rzecz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda? :D Snał nauczył się z tych obserwacji więcej niż można się było spodziewać.

      Usuń
  2. Chętnie przeczytam, choć tego się nie spodziewałam. Ciekawi mnie zwłaszcza rozdział, gdzie zmieniono sposób narracji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A więc jednak - cieszę się :)
      Co do przejścia w narracji - pozornie nie jest zbyt radykalne, bo następuje wraz z początkiem jednego z rozdziałów. Nie towarzyszą temu jednak żadne wyjaśnienia czy zapowiedzi i tylko bardzo drastyczna zmiana treści przemyśleń (bo perspektywa zmienia się właśnie nieznacznie) naprowadza nas powoli na to, co się dzieje. Na mnie osobiście zrobiło to wrażenie, ale ponoć nie każdemu takie zaskoczenie odpowiada. Ale to już ocenisz sama.

      Usuń
  3. Trudna lektura, faktycznie. Zwłaszcza, że postanowiłem to przeczytać w oryginale. Trzeba poruszać się w Piątej Przestrzeni (która sama jest tworem sześciowymiarowym), aby przejść na kolejną stronę.
    Ale co do samej treści...wciąga jak szalony odkurzacz na bagnach. O ile głównego antybohatera nie polubiłem, o tyle byłem ciekaw jego motywów. I tego, jakie bęcki za to dostanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaak, to bardzo skomplikowany rodzaj zapisu. Nie dość, że czytasz nie z biegiem czasu, tylko wraz z przesunięciem, to jeszcze to złożenie przestrzenne... W rzeczy samej nie wiem, jak to zrobiłeś, ale widocznie potęga Rycerzy Pętli nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać.
      Nie wiem, czy bęcki cię zadowoliły, w każdym Człowieka Czas bardzo ubodło takie intelektualne zrównanie się z nim, hehe.

      Usuń