poniedziałek, 1 września 2014

28.Narodzony Zimą” (Veona Janknai)

Obrazem, z którym młody, na naszą miarę nastoletni, Sueja najmocniej kojarzył swoje dzieciństwo i cały otaczający go świat, były od zawsze zatopione w śniegu i w chmurach wzgórza Naniwigurii na sąsiedniej aerowyspie oraz niekończące się białe równiny, otaczające namiot ich plemienia, Eusenna. Śnieg padał, odkąd tylko sięgał pamięcią, wędrując od szarej ciemności nieba ku szarej ciemności między aerowyspami i młodzieniec nie wyobrażał sobie, żeby kiedykolwiek miało być inaczej. Co prawda wielokrotnie słyszał legendy, głoszące, że parę dziesięcioleci temu, czyli mniej więcej przed jego urodzinami, światem rządziło siedem pór roku, a po jednym dniu zimy prędko nadchodziła gorąca i mokra latowiosna, nie uważał ich jednak za bardziej wiarygodne niż inne bajki wioskowej starszyzny. Jako jeden z nielicznych w ogóle niewiele uwagi poświęcał wierze i przesądom, które zdawały się być podstawą egzystencji jego sąsiadów, wątpił we wszystko, czego nie mógł zobaczyć i jasno powiązać z przyczyną. Tak samo nie znajdywał przyczyny, która miałaby uniemożliwić nadejście latowiosny, choć wielu z jego pobratymców wierzyło, że takowa istnieje.
Wszystko zmienia się, gdy jego wioskę odwiedza podróżnik ze wzgórz Naniwigurii. Trafia do niej przypadkowo, jednak od razu rozpoznaje imię Sueja, oznaczające Narodzony Zimą i jego związek ze znaną mu legendą. Opowiada on historię swojego plemienia, jak pewnej z costuletnich zimowych nocy wszystkich nawiedził sen o dziecku, z powodu którego zima się nie skończy. W tym samym śnie pojawił się też nakaz zabicia go jako jedyny ratunek przed wiecznym zimnem. Oczywiście jednak matka, z której pąków dziecko wtedy się zrodziło, zdążyła wysłać je maleńkim balonem za krawędź aerowyspy, i choć inni ludzie natychmiast wyruszyli lotomatami w pogoń, kołyska na dobre zniknęła pośród płatków śniegu. Od tego czasu chłopca nikt nie widział - jak twierdził przybysz, aż do teraz, jasno wskazując Sueję jako winnego nieszczęścia.
W pierwszej chwili chłopak wyśmiewa jego teorie - każdy w namiocie znał go przecież od dziecka i nie pozwoli zrobić krzywdy. Świat Sueji legł w gruzach, kiedy jego matka natychmiast ustąpiła, przyznając, że znalazła go lata temu w śniegu. Kiedy wszyscy pozostali, najbliżsi, których darzył zaufaniem i szacunkiem, którzy go wychowali i byli dla niego wszystkim, wycofują się poruszeni opowieścią nieznajomego, Sueja rozumie, że musi uciekać, tak jak lata temu nauczyła go prawdziwa matka. Jego ucieczka prędko zmienia się w poszukiwania - na temat tego, kim jest i co takiego może łączyć go z porami roku i snami. Odkrywa tajemnice zabobonów, a także zamarznięte ruiny krain, które kiedyś istniały, co stawia go pod coraz trudniejszymi dylematami...

Choć aerowyspa Sueji i plemię Eusenna dość szybko pozostają w tyle, a główny bohater zostaje sam, już praktycznie bez żadnych obaw o pościg, nie znaczy to, że będzie mógł zapomnieć o tych wydarzeniach. Wręcz przeciwnie - nagłe wyparcie się go ze strony pobratymców bardzo mocno się w nim odbiło i na wiele swoich późniejszych przygód nie umiał patrzeć inaczej niż przez pryzmat tego, co mu się przytrafiło. Nie mógłby się z nimi kłócić - rozumiał okrucieństwo wiecznej zimy, z każdym kolejnym dniem dziesiątkującej tę i sąsiednie wioski i pragnienie zakończenia jej za wszelką cenę. Nie budzi wątpliwości, że naprawdę potrafiłby się poświęcić dla innych, nawet jeśli nie do końca wierzyłby w skuteczność takiego rozwiązania - Dłoń Mrozu dopadnie go w końcu prędzej czy później. Oczekiwał jednak odrobiny zrozumienia, chwili zastanowienia nad ofiarą, tego, że po prostu zostanie wysłuchany. Nie mógł wybaczyć tej obojętności i bezwzględnego wyparcia się go przez ludzi, których przecież kochał. W jednej chwili stali mu się zupełnie obcy, jakby spotkali go wczoraj. Czy naprawdę nic dla nich nie znaczył? Czy będą za nim tęsknić?
Uczucie rozdarcia pomiędzy wyrzutami a żalem rozłąki nie odstępowało go na krok. Zarówno gdy po wielu godzinach rozmyślań był o krok od poddaniu się wyrokowi legendy i oddaniem życia w zamian za odmianę pogody, jak i gdy zamyślał się nieznanymi aerowyspami zabudowanymi czarownymi kolumnadami, na które nagła katastrofa sprowadziła metaforyczną wieczną zmarzlinę i zapomnienie. To jednak wciąż tylko jego punkt widzenia, który autor tylko w nielicznych przypadkach podsuwa nam wyraźnie. O wiele więcej jest rzeczy „jednoznacznych”, jak wspomniane porzucone miasta, po których pozostały zaledwie namioty półdzikich plemion, czy tajemnice skryte za kolejnymi warstwami chmur, które bez pośpiechu ukazują nam kolejne elementy układanki przeznaczenia Sueji i sens tego, co dotąd wydawało się nie mieć sensu.
Barwna, pomimo bieli śniegu, opowieść, pełna pięknych odkryć i zaskoczeń tak w sensie dosłownym, jak metaforycznym, które z czasem zmazują ból największych rozczarowań.

4 komentarze

  1. Przyznam, że w pewnym momencie zwątpiłem w głównego bohatera myśląc, że zdecyduje się jednak na krwawy odwet. Na szczęście jednak zwyciężyła wizja pacyfistyczna. Świetna książka i świetna recenzja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, Sueja więcej ma z tchórza niż z bezwzględnego mściciela. Choć faktycznie był taki moment, kiedy naprawdę nie było wiadomo, co zrobi... Ale nie, tak naprawdę od pierwszego momentu, gdy uciekł, choć jeszcze wtedy tego nie rozumiał, chciał być po prostu wysłuchany, chciał, żeby ludzie, z którymi żył, dali mu do zrozumienia, że będzie im go brakowało. Niby skromna zachcianka, nawet śmieszna w stosunku do tego, czego oczekiwano od niego, jednak... dla niektórych właśnie tyle znaczy przywiązanie i wierność.

      Usuń
  2. Wydaje się ciekawe. Pewnie czytelnik mimowolnie zastanawia się, co sam zrobiłby w podobnej sytuacji. Jak również nad tym, co za ... steruje tymi porami roku, skoro wymaga takich ofiar, żeby zima się skończyła. Nie mógł sobie zażyczyć np. pizzy hawajskiej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawia się, jak zawsze, kiedy ktoś przed oczami czytelnika staje przed niejasną sytuacją. A tutaj, pomimo że niby jest taka tylko jedna, to determinuje ona dość sporo innych, równie kłopotliwych...
      Ten drugi problem staje się dość szybko motywem przewodnim. Kto steruje? W jaki sposób? W jakim celu? Dlaczego właśnie Sueja? Jako pierwszy odważny do zadawania pytań, główny bohater ma sporo do odkrycia i, gdy już odkryje, do uratowania...

      Usuń