poniedziałek, 22 września 2014

31.Czerwona toń” (Eght Tonter Bon)

Planeta Maslalla jest bezapelacyjnie największym skupiskiem przyrodniczych terenów chronionych w południowej części Drogi Mlecznej. Dzięki konsekwentnemu minimalizowaniu degradujących architektur, takich jak elektrownie, huty i fabryki na korzyść odnawialnych źródeł energii i naturalnych metod produkcji, rezygnacji z nieekologicznych środków transportu i ograniczaniu szkodliwych nawyków społeczeństwa, udało się niemal całkowiecie odtworzyć dziewiczy stan czerwonych puszcz maslallajańskich. Modernizacje te zaowocowały diametralną przemianą całej, dotąd szeroko rozwiniętej technicznie, cywilizacji, wielbiciele ekologii nie mają jednak wątpliwości, że tylko na nich zyskała. Dzięki skoncentrowaniu starań i budżetu na działaniach proekologicznych Maslallanie mogli odejść od prowadzonych dotąd wysoce stresujących i niehumanitarnych zajęć w miejskich aglomeracjach i przenieść się na łono natury. Tam, w specjalnie wydzielonych strefach zamieszkania wplecionych w czerwone lasy, które mogą rozwijać się jak po dawnemu, bez żadnego uszczerbku z ich strony, odnaleźli swoje nowe miejsce, nową skromną pracę, domy z surowców naturalnych oraz dawno utracony spokój i zdrowie.
Tereny chronione wymagają oczywiście szczególnej troski, dlatego nie wolno wkraczać do nich bez specjalnej przepustki i sterylnego pojazdu przypominającego jednolitą, szklaną kulę. W ich przypadku nie wystarczy wyznaczenie wąskich ścieżek do poruszania się czy czerwonej odzieży, która, jak wykazano, jest najlepiej tolerowana przez zwierzęta leśne - takie regulacje obowiązują już w strefach mieszkalnych. Przestrzegania tych i innych reguł pilnuje strażnik leśny, Dandiron. Dość szybko poznajemy jego postać, podobnie jak dumę z pełnionej, bardzo wyróżniającej dodajmy, funkcji i szczytnej idei, na jakiej opiera się jego kraj. On też jest jednym z pierwszych, którzy poznają najnowszą nowelizację przepisów. Mianowicie psycholodzy doszli, że poruszanie się pomiędzy strefami nawet w antytoksycznych kulach ma oddźwięk w narodowym lesie, tak więc od dziś zostaje zakazane zarówno opuszczanie stref, jak i wychodzenie z mieszkań w tych strefach. Główny bohater ma początkowo pewne opory - jego najbliżsi, których mógł raz do roku odwiedzać, mieszkają kilka stref dalej od siedziby jego urzędu. Szybko uznaje jednak słuszność odgórnej decyzji - czyż brak możliwości widywania się z bliskimi nie jest małą ceną w zamian za nieskazitelność planety? Poza tym są też przecież dostępne wideofoniczne teletransmisje, dzięki którym w zasadzie może się z nimi widywać, kiedy i gdzie chce. Nie brakuje też rozrywek multimedialnych jak dotykogramy, obrazony i ultranet, z których można korzystać do woli, pod warunkiem, że oczywiście nie przekracza się dziennego limitu emisji szkodliwych fal elektromagnetycznych. Wygód w postaci sklepów, rynków i placów rozrywek nie brakuje. Tym większe jest zdziwienie Dandirona, gdy niespodziewanie obywatele w reakcji na wprowadzenie nowej ustawy reagują niezadowoleniem i zniechęceniem. Wśród coraz liczniej protestujących buntowników pojawiają się głosy, że człowiek stał się mniej ważny niż przyroda i że czas to zatrzymać, że wystarczy już dostosowywania się i pora wreszcie zacząć żyć jak ludzie cywilizowani. Ani Dandiron, ani nikt ze strażników starających się odeprzeć histeryczne ataki, nie jest w stanie zrozumieć ich zachowania. Skoro tak pragną wrócić do miastowego brudu, dlaczego nie przeniosą się do jednej z kilku wciąż istniejących (choć systematycznie likwidowanych) pozbawionych ograniczeń supermetropolii? Czy uda się powstrzymać katastrofę, wiszącą nad z takim trudem odchowanym czerwonym lasem?

Problem dbania o środowisko istniał razem z każdą bardziej rozwiniętą cywilizacją i nie upraszczała go odmienność ani w położeniu we Wszechświecie, ani w rodzaju produkowanych odpadów, ani w ilości wolnej przestrzeni na planecie. Niezależnie od tego wszystkiego bardzo ciężko jest zaszczepić ludziom szacunek do przyrody, umiejętność docenienia jej znaczenia dla świata i tego, że jest dla nas najważniejsza. Nawet najwspanialsze i najbardziej pożyteczne zdobycze techniki i kultury są niczym w obliczu przyszłości, w której nie zostanie ani jeden niezanieczyszczony las, a rosnące w nich niegdyś borowiki będzie można oglądać tylko na filmach. Zadaniem człowieka jest zrobić wszystko, by było jak dawniej, kiedy nie zaśmieciliśmy planety swoją pustą egoistyczną obecnością, żeby później mogły docenić ten idealny świat także nasze dzieci i wnuki. Kiedy jednak jakieś drobne niedogodności, będące skutkami niezbędnych przecież ekologicznych zmian, zaczynają dotykać nas samych, idziemy na łatwiznę i uciekamy od przyjętej drogi. Prawda jest jednak taka, że, niestety to, co jest dobre dla nas wszystkich, wymaga poświęceń. Wszyscy by chcieli żyć w zdrowym, naturalnym środowisku, jednak, jak to ze zdziwieniem zauważył Dandiron, nie bez wygód świata współczesnego, które przecież pozostają w sprzeczności z naturą. Czyż nie jest to oczywiste? Dandiron wiedział to od zawsze, odkrył jednak wiele innych cech ludzkiego charakteru, o których dotychczas nie miał pojęcia. Także tą, najdziwniejszą, że ludzie wolą korzystać z uroków przyrody już teraz, egoistycznie, zamiast myśleć o przyszłości i skromnie podziwiać ją na ekranach obserwacyjnych.
Wstrząsająca historia przestrzegająca przed skutkami krótkowzroczności i skupiania się tylko na jednej stronie rzeczywistości.

6 komentarzy

  1. Od początku mojej przygody z tą książką intrygował mnie tytuł. Czemu "czerwona toń"? Warto było doczytać do końca aby poznać odpowiedź, ale takiego finału to się nie spodziewałem. Krwista puenta jest może nie satysfakcjonująca, ale na pewno dająca do myślenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze znaczenie to bezdyskusyjnie las, który u nich jest czerwony, nie zielony :) Druga to faktycznie finał, choć myślę, że od dłuższego czasu wisiało w powietrzu, jak się to wszystko skończy. Z drugiej strony... jednak do ostatniej chwili nie było wiadomo, czyją "wygraną".

      Usuń
  2. Haha, tego było mi trzeba pod koniec dnia :) Żyć jak ludzie cywilizowani? A jeszcze - a fuj - wygodnie? Podróżować ? A może jeszcze oddychać tym samym powietrzem, co leśne zwierzęta? Nie, nie, nie możemy pozwolić sobie na taki luksus.
    Przeczytam, bo strasznie jestem ciekaw, która opcja wygra. Ale stawiam, że obie skrajności okażą się błędne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to to - ludzie powinni siedzieć skuleni w izolacji przed ekranem, a nie niewinne runo leśne buciorami odkształcać. Brrr.
      Nie podpowiadam, ale... skrajności zawsze są złe ;)

      Usuń
  3. Ekologia kontra wygoda? Da się to pogodzić, trzeba tylko na kompromis iść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczera prawda. Niestety utarło się, że to tylko istoty inteligentne, wprowadzające zmiany, mają w obowiązku iść na ustępstwa i w wielu cywilizacjach tym trudniej to wyegzekwować, im dalej ona zaszła. Flora i fauna po prostu sobie jest, zawsze doskonała i trzeba wykombinować jakoś tak, żeby w takiej formie pozostała kolejne milion lat, pomimo naszej obecności. Nieważne, że to niemożliwe, choćby dlatego, że przyroda zmienia też sama siebie.
      Może jednak, dzięki paru jaskrawym przykładom, jak ten od Tontera Bona, podejście zacznie się zmieniać?

      Usuń