poniedziałek, 9 czerwca 2014

16.Słowa i myśli” (Prikate Eona Aksta)

Mieszkańcy Filawenii są rasą dziwną i trudną do pojęcia nawet jak na standardy kosmosu. Jedną z charakterystycznych tylko dla nich cech jest to, że o ile większość z typowych istot rozumnych (w tym Ziemianie) posiada dwa poziomy umysłu, świadomość i podświadomość, z których tylko nad jednym mają kontrolę, o tyle u Filawenian elementy te stanowią właściwie dwie rozłączne jaźnie, dwie osobowości, o różnych poglądach i predyspozycjach, z których każda zdolna jest do przejęcia odpowiedzialności za myślenie. Jednakże to, że jest to możliwe, nie znaczy, że łatwo jest jaźń podświadomą „zmusić” do wejścia w ten stan, a nawet jeśli - wciąż zachowuje ona naturę podświadomości, interpretującą odbieraną wzrokowo rzeczywistość we właściwy dla niej nielogiczny, odrealniony i najeżony skojarzeniami sposób. Sztuką jest więc zarówno kontaktowanie się z drugą stroną swojej osobowości, przywoływanie jej, jak i umiejętność patrzenia przez nią na świat, odczytanie jej „rozumowania”. Pogodzenie ze sobą dwóch składowych swojego umysłu, zdolność traktowania ich na równi ze sobą, jest trudna do wypracowania, można porównać ją do buddyjskiej nirwany, która za to nadaje słowom takiego kogoś magiczną moc manipulowania światem - zarówno „świadomą”, obiektywną rzeczywistością, jak i „podświadomym” światem snów i myśli.
Jak dotąd historia Filawenii pamięta tylko kilkoro takich mędrców, zwanych Filologami. Za czasów, w których rozgrywa się powieść, było ich dwóch, którzy wraz z kilkudziesięcioma Filozofami (Prawie Słownymi), prowadzili Anegeli - coś pomiędzy akademią umiejętności a świątynią dla kilkuset młodych adeptów tej najbardziej cenionej na planecie sztuki.
Nie trzeba przeglądać statystyk uczelnianych, żeby zauważyć, że niewielu studentów jest w stanie dostąpić zaszczytu otrzymania choćby tytułu Filozofa. Jednym z tych, którzy jakiś czas temu stracili na to szansę, jest młody Kaprian - pomimo szczerych starań i wiary, że takie właśnie jest jego przeznaczenie, lekceważony przez nauczycieli. Niesłusznie, bo choć on sam nie zdaje sobie z tego sprawy, jego podświadomość już od dawna nauczyła się przeskakiwać do jego myśli, co sprawi, że jako jedyny będzie w stanie powstrzymać dziwaczny, mroczny obłęd, ogarniający mury Anegeli i myśli jego mieszkańców. Ale czy tak naprawdę połapie się, co się dzieje? Czy magia faktycznie nie jest w zasięgu ręki Kapriana?

Nie jest to książka łatwa. Przeskoki do dość surrealistycznej perspektywy podświadomej i zapowiedziane mogłyby zaprowadzić wystarczający bałagan w narracji, co natomiast powiedzieć, gdy wiecznie przygnębionemu Kaprianowi, z którego perspektywy oglądamy świat, zdarzają się zawsze z zaskoczenia, nierozróżnialne od „pierwszej” świadomości nawet dla niego? Zastanawiający (i przy okazji najwyraźniejszy) jest chociażby powracający motyw walących się wież - chłopak widzi je wielokrotnie, ale zawsze tylko kątem oka; kiedy odwraca się w tamtą stronę, odległe budowle stoją nienaruszone. Czy obraz ten jest nie dającą się zrozumieć interpretacją jego uzewnętrznionej jaźni, wizją przyszłości czy jedynie złudzeniem?
Właśnie obrazy, zagadkowe i coraz bardziej niepokojące, są tym, co towarzyszy nam na każdym kroku, gdyż uczelnianych wspomnień Kapriana, opowiedzianych łagodnym, wdzięcznym stylem Eony Aksty, nie urozmaicają niemal żadne dialogi. Obowiązuje raczej bogaty język gestykulacji, gdyż reguły Anegeli, jako uczelni nadającej słowu mówionemu wyjątkową wartość, nakazują unikania używania go bez powodu, czego główny bohater, choć już nie jest studentem, wiernie przestrzega, snując się po uczelni w poszukiwaniu szansy na ponowne przyjęcie. Owe wędrówki po akademii są zresztą okazją do odwiedzin sal wykładowych i prezentowania czytelnikowi tyleż niejasnych, co urokliwych zajęć lekcyjnych - wtedy najczęściej pojawiają się dialogi (a właściwie monologi) i wtedy też pojawia się jedyna nie budząca tu wątpliwości magia. W dużej mierze ma tu więc miejsce zwyczajne życie studenckie, historia młodzieńca mającego nadzieję, że jego dążenia mają sens, co naprawdę porusza, a kwestia, czy bohater w końcu zostanie doceniony, niekiedy zaprząta całą uwagę. Tajemnicze przemiany mają miejsce stopniowo, niejako w tle i początkowo nie budzą podejrzeń w ogóle, dopiero bliżej końca składają się w całość. Mnie szczególnie zapadł w pamięć widok mędrca perorującego zawzięcie do pustych ławek. Dopiero w którymś momencie uświadamiamy sobie, że pojawiające się wcześniej pozbawione sensu motywy oblewania studentów z powodu jednego spojrzenia, czy palące się całymi dniami świece, mają znaczenie, ale takie, jakiego nikt by się nie spodziewał...
Wyjątkowy, surrealistyczny dramat z odrobiną horroru i thillera (jak to na studiach ;) ). Trudne, zakręcone, ale zachwycające i wciągające.

7 komentarzy

  1. Świetna recenzja świetnej książki :) Mój ulubiony motyw to magiczny las, gdzie ta mniej wyeksponowana z osobowości obejmuje kontrolę podczas gdy pierwsza staje się bierna. No i sam finał z labiryntem drzwi robi wrażenie. Z postaci polubiłem Mechaniaka za jego bezczelność oraz Talizmankę - bo przynosiła Kaprianowi szczęście :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałeś! :D
      Tak, las był jednym z najciekawszych zjawisk. Jak dla mnie głównie dlatego, że nie wiadomo było skąd się wziął (bo przecież Kaprian z Anegeli nie wychodził) i co oznaczał. Chłopak chodził, obserwował i próbował zrozumieć. Chyba najbardziej zakręcone kilka stron.
      Mechaniak był śmieszny, też lubiłam, kiedy się pojawiał :) Miał nawet pewien subtelny wkład w końcówkę, zauważyłeś? Choć i nie on jeden, ciężko byłoby wyłapać wszystkie szczegóły, nawet jeśli nie były prawdziwe...
      Tak, Talizmanka była jedną z postaci, dzięki której Kaprian uwierzył, że naprawdę może mu się udać :)

      Usuń
  2. Misiek, weź to przeczytaj jeszcze raz i popraw błędy :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ta książka ma najsmutniejsze zakończenie, jakie kiedykolwiek czytałam i płakałam na Kaprianem przez kilka minut. Niby powinnam się cieszyć, w końcu tak jakby dostał to czego chciał... no i jest taka teoria, że to tak naprawdę się nie wydarzyło... ale nadal bardzo deprymujący ten finał był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha, teraz czeka go jakby nowe życie, którego wcześniej nie mógłby sobie nawet wyobrazić. Niestety, to bardzo uniwersalne, ale każda kariera, "wyższy poziom", wymaga poświęceń i rozstań. Niemniej jest to tak fantastycznie opisane, nagle te niejasne podświadome interpretacje układają się w logiczną całość... Tak, to było smutne, choć przecież na swój sposób skończyło się dobrze.

      Usuń
  4. Zachęciłaś mnie do przeczytania! Zderzenie sposobu działania umysłu Ziemian (zwłaszcza rano bez kawy) i Filawenian może być ciekawe:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla ciebie, mam wrażenie, może być aż nazbyt znajome ;D
      U Filawenian kawa (czy raczej jej wzmacniający odpowiednik) jest zabroniona nawet u studentów - wytwarza się wtedy trzecia jaźń, która przejmuję władzę nad dwoma pozostałymi i zmusza je do niekończącego rozpisywania wyrazów na fonemy, co nie każdy jest w stanie wytrzymać.

      Usuń