poniedziałek, 6 lipca 2015

72.Najstraszniejszy” (Kwasg Wonfo Wonfo)

Ponieważ przez cały miesiąc towarzyszył nam bohater pozytywny, poświęcający się niesieniu pomocy i walki o sprawiedliwość, postanowiłam, że dziś opowiem o postaci, na myśl o której drżą mieszkańcy wszystkich planet układu Gawronisu (włącznie z takimi małymi robaczkami o pięciu nóżkach, którym przecież powinno być wszystko jedno)...

O Happa Goedoe słyszeli wszyscy w okolicach centrum Drogi Mlecznej, a nikt nie zapominał, w szczególności, jeśli miał nieprzyjemność stanąć z nim twarzą w twarz. My nazwalibyśmy go zapewne piratem, ponieważ żeglował po morzach i oceanach, choć być może z lekka wybiłby nas z rytmu fakt, że wody te były kompletnie zastygłymi taflami lawy, tak więc nasz bohater poruszał się po nich na zasilanym własnymi mięśniami trójkołowców. Mięśniami własnych płuc, bo jednak mowa jest o żeglowaniu. A że ów żaglowiec był duży, płuca Happy również musiały być imponujące. To jednak bez związku - w końcu to nie jego płuca* sprawiały, że każdy czuł przestrach na jego widok**. Tym, co to powodowało, było jego okrutne i pełne pogardy napawanie się widokiem ludzi, którzy tracili pewność siebie i chęć do życia, niekiedy popadali w panikę lub szaleństwo. By osiągnąć swój cel, wchodził do małych sklepików na obrzeżach metropolii, wybierał najtańszy produkt z oferty, po czym zmuszał pracowników do wydawania mu reszty z gigantycznych nominałów. Niektóre martety usiłowały uchronić się przed katastrofą instalując nowoczesny system płatniczy oparty na odczycie tożsamości z kształtu nosa, niestety, na próżno, bo Happa Goedoe odpowiadał wtedy, że nie posiada nosa (co zresztą było prawdą) i cała tragedia zaczynała się od początku. Czasami też, wychodząc, nie zamykał za sobą wejścia do łazienki, co obdarzone głęboką osobowością drzwi bardzo ciężko znosiły.
Nie można jednak zapomnieć o innym bohaterze, Udżi Lowi Piu, narratorze tej opowieści, który nie może patrzeć jak niecne rzeczy wyprawia Happa. Udżi jest niewidzialnym, acz superinteligentnym i wszechwiedzącym stworzeniem, które dostało się na trójkołowy pokład, myląc je z lodziarnią***, i odtąd towarzyszy piratowi we wszystkich jego podbojach i atakach, starając się jednocześnie uchronić niewinnych od nieszczęścia. Zawsze dzielnie i niestrudzenie podrzuca niezbędne drobne pieniądze oraz domyka drzwi do łazienki, ratując nie widzących go nieznajomych przed rozpaczą i frustracją. Tym bardziej ubolewa, że sam również nie posiada nosa, który pozwoliłby mu pomóc jeszcze większej ilości istnień. Warto też pewnie dodać, że Udżi Lowi Piu jest hipopopopotamem. Białym. A przynajmniej byłby biały, gdyby nie był przezroczysty. Nad czym zresztą też ubolewa.

Wielowymiarowa powieść psychologiczna, odsłaniająca nam dyskusyjną głębię i bogactwo zależnych od perspektywy kontestów jest tym, czym na pewno Najstraszniejszego nazwać nie można. Był to raczej swego rodzaju punkt wyjściowy dla Wonfo Wonfo, który zobaczył coś fascynującego w relacjach między pełnym nienawiści do sklepików piratem, a niewidzialnym białym hipopopopotamem o niezwykłym intelekcie. Ambitne plany zostały jednak przekreślone, gdy autor zdał sobie sprawę, że przecież pierwszy nie widzi drugiego, więc musiał nakreślić historię odrobinę inaczej. Stworzył więc pełen ciężkiego napięcia i ostrych zwrotów akcji horror, w którym nigdy nie wiemy, co się wydarzy, poza tym, że pewnie Goedoe znów wkroczy do jakiegoś małego sklepiku z niepomiernie dużym banknotem i przyprawi tym kogoś o palpitacje. Nigdy nie wiadomo, czy Udżi będzie w stanie pokrzyżować mu szyki, czy bilon znajdzie się, gdzie trzeba na czas, czy może tym razem hipopopopotam pogrąży się w zadumie nad tym, jak bardzo głupio by wyglądał, gdyby wyglądał.
Fani, jak to fani, odnajdują w Najstraszniejszym liczne odniesienia do kultury i mitologii planet Gawronisu, a szkice charakterologiczne zdają się być przestrogą rzucaną w stronę aktualnych rozmów wojenno-kolejowych. Chociażby sam Happa dla wielu symbolizuje przedwiecznego boga ognia, Egrawossadesa, który co prawda miał nieskazitelny charakter, nie posiadał pojazdu ani niewidzialnego towarzysza, ale za to miał płuca (choć niekoniecznie imponujące). Udżi natomiast chętniej jest kojarzony ze stworzeniami latającymi, futrzanymi, zwłaszcza niedużych rozmiarów i w ciemnych barwach, do których według czytelnicy zgodnie zaliczają białe hipopopopotamy.
Nie brakuje też jednak bardziej ekstrawaganckich odbiorców, którzy przy obcowaniu ze sztuką pisaną ograniczają się do podziwiania świata przedstawionego i podążania za akcją, które jednakże również nie zawodzą. Obaj podróżnicy co rusz zaskakują nas przeciwnościami losu, które im się przytrafiają - w jednym z rozdziałów Happa blokuje się w długiej kolejce, w której doświadcza frustracji, wzbudzając lęk nie dość skutecznie; w innym dokonuje zakupu gumowej sprężynki i zastanawia się, co z nią zrobić. Niewiele później natomiast doprowadza do paradoksu poprzez wzbudzanie lęku i frustracji w samym sobie, gdy nie jest w stanie zaparkować jak należy. My natomiast staramy się bezsilnie nadążyć za tokiem myślenia bezlitosnego maniaka, zawsze pozostając w tyle i zawsze mając ochotę na więcej.
Porywające, wyrafinowane i przerażające, w szczególności dla młodych marketingowców i doświadczonych pracowniczek ziemskiej sieci Biedronka****.


_______________
*Dokładniej: mowa tu o organie ssąco-dmuchająco-pochrupującym. Ale to naprawdę bez związku.
** A przynajmniej tak twierdzą sami zainteresowani.
*** Pomimo że lodziarnie z jego rodzimej Gagontii nie mają ani pokładów, ani kół. Tak, też tego nie rozumiem.
**** Biedronka istnieje jeszcze choćby na najbardziej gorącym z księżyców Jowisza, Io. Sprzedawane są tam najgorętsze torty lodowe w całym Układzie Słonecznym.

6 komentarzy

  1. Ileż to razy zabierałem się za to dziełko... Niestety za każdym razem bezskutecznie. Zdecydowanie nie dla mnie, za dużo odrzucających elementów,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, trudno ukryć, że opisywanie tu zdarzenia mające miejsce w sklepach, łazienkach, a nawet garażach dla pojazdów (niekoniecznie) kosmicznych wymagały wyjątkowo mocnych nerwów i niestety nie jest to jednak lektura dla każdego.

      Usuń
  2. "ponieważ żeglowa po morzach i oceanach"
    żeglował?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewątpliwie.
      Kurce, znowu skopałam znakomitą międzyplanetarną sztukę swoimi ziemskimi babolami. A myślałam, że już się tego oduczyłam.

      Usuń
  3. Myślę, że Happa symbolizuje odwieczną walkę pomiędzy potrzebą wyrażenia siebie a lodami śmietankowymi. Nad białym hipopotamem jeszcze się zastanawiam. Ale po kilkukrotnym porannym wstawaniu na pewno znajdę odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie. Albo między próbą wyrażenia lodów śmietankowych. Albo próbą wyrażenia się lodów śmietankowych. W końcu związek kolorystyczny z białym hipopopopotamem nie może być przypadkowy. Rozważania na ten temat wciąż trwają.

      Usuń