poniedziałek, 16 lutego 2015

52.Drugi punkt widzenia” (Esla Gleprrifrormasla Geni)

Z radością przyjęłam propozycję czytelniczki Meg, zawartej pod poprzednim wpisem, dotyczącej wcale niebłahej kwestii porządkowania uprawnień robotów. W poszukiwania utworu zgodnego z opisem zaangażowała się cała redakcja i choć nadal nikt nie ma pewności, czy to na pewno ten, cieszę się, że taka perełka jak Drugi punkt widzenia (zwany też czasem Definicją życia) nie będzie musiała czekać na samym końcu kolejki i podejrzewam, że nie tylko Meg znajdzie tu coś dla siebie.

Mieszkańcy Kwartamu od zarania dziejów kierowali się wrodzoną, łagodną demokracją nieokreśloną przez żadne przepisy, nic więc dziwnego, że kiedy przyszło im opracowywać prawa, którymi miałyby się kierować ich mechaniczne dzieła, wynikom daleko było do perfekcji. Nie pomagały również wszelakie poprawki i uzupełnienia, dochodzące do listy nawet dwa razy do (trzykrotnie krótszego niż ziemski) roku. Właśnie po jednej z nich miało miejsce bezprecedensowe zdarzenie, które wstrząsną robotyczną opinią publiczną i analizatorami sprzeczności psychologicznych w całym ich układzie planetarnym – morderstwo dokonane przez cybota o imieniu Czerdan FR IĘ na jego wiekowym podopiecznym, Milanie zin Wignawwawie.
Klasa FR IĘ oznaczała maszyny pielęgniarskie, słynące z nadzwyczaj dużych uprawnień w kontaktach z ludźmi, którymi się zajmowały - a to za sprawą wbudowanego w nich układu bezwzględnej ofiarności, empatii, bezkonfliktowości i, najważniejsze, całkowitej niezdolności do przemocy. Roboty-pielęgniarze darzyły powierzone im osoby miłością najwyższego stopnia, szczególnym rodzajem troski i wierności. Jak więc mogło dojść do tego, że pozbawił życia kogoś, kogo szanował najbardziej na świecie? Pierwsze oględziny Czerdana obwodów dały jasność co do tego, że nie była to wina usterki. Co więc się stało? Rozwiązanie przyniósł dogłębny przegląd ostatnich rozszerzeń kodeksu prawnego robotów, w szczególności dotyczącego dążenia do zapewnienia towarzyszącym mu istotom żyjącym długofalowego szczęścia. Oraz... zeznania samego zamordowanego, który faktycznie stracił życie, ale w zamian zyskał dostęp do zupełnie nowego świata - wszechwiedzy, nieśmiertelności i wolności od ludzkich ograniczeń, o czym zawsze marzył. Nagle stało się jasne, jak niewielką ceną może być życie wobec zwykłej dla maszyn egzystencji bez niego, ignorowanych dotąd jako jednostki bez samodzielności, opinii, prawdziwych praw i miejsca w społeczeństwie. Motywacje czynu Czerdana są jednak tak samo niejednoznaczne, jak słowa kogoś, kto, choć był człowiekiem, już nim nie jest. Czy ktoś taki może rozumować wciąż niezmiennie tak samo? Czy ma świadomość tego, co go spotkało? Czy miał ją, kiedy jeszcze żył? Pewne jest, że odpowiedzi na te pytania - jakiekolwiek by one nie były - wywołają rewolucję i wprowadzą planetę w zupełnie nową erę relacji ludzi z robotami. Do tego na horyzoncie rysuje się niespodziewane starcie z odwiecznie wrogimi sąsiadami i ich mechaniczną armią, chcącymi wykorzystać chwilową słabość Kwartamu. Nagle okaże się, że tylko specyficzna, pośrednia natura Milana może pozwolić pojąć i przechytrzyć reguły myślowe potrafiących przybrać dowolne formy Mawsian. Najpierw trzeba jednak wygrać ze stworzonym przez siebie mętlikiem prawnym i zakorzenionymi głęboko stereotypami.

Pomimo że nie jest to księga prawnicza, ciężar wywierany roboty przez logikę, której mają się podporządkowywać, czuje się na każdym kroku. Przy czym niewiele ma ona wspólnego z legendarną prostotą praw Asimova. Najbardziej oszałamiają fragmenty o wizytach w poradnio-szkołach robotów, które dowodzą, jak wiele dwuznaczności i pytań pojawia się w komputerowych umysłach po automatycznych aktualizacjach oraz jak bardzo ludzkie zdolności interpretacyjne dzięki nim wykiełkowały. Choć główny wątek o wielopoziomowej walce łagodnego cybota z „systemem” bez wątpienia ciekawi i budzi niepokój do samego końca, równie interesujące są małe potyczki, które stacza każdy inny, choćby najmniej znaczący mechaniczny bohater powieści, żeby zachować spokój sumienia. To właśnie uderza najbardziej - nie lęk przed karą, dbałość o porządek społeczności czy nawet troska o człowieka (wbrew pozorom bliska nie każdemu robotowi), ale spokój surowego, elektronicznego sumienia, zmieniającego się wraz z przepisami, jest tym, co najczęściej decydowało o wyborach mechanicznych ludzi. Nierzadko chęci nie wystarczyły i niemożliwe było działanie zgodnie z daną normą bez złamania innej. Wtedy, choć nikt nie podważa najwyższych autorytetów, wśród robotów pojawiają się ich zwolennicy i przeciwnicy, niekiedy słychać protesty, frustracje, jakby oni sami nie wiedzieli, co się z nimi naprawdę dzieje. To już wiemy jedynie my, gdyż ta, zaszczepiona nieumyślnie i niepotrzebnie, sztuka interpretacji i nieustanne pragnienie poszukiwania właściwej odpowiedzi niespodziewanie zmienia perfekcyjne, potężne maszyny w słabe, wiecznie niepewne i zagubione istoty, jakimi sami jesteśmy. Niezwykłe jest nagle zdać sobie z tego sprawę, podobnie jak z tego, jak wiele o naturze istot żywych może powiedzieć nam obserwacja czegoś, wydawałoby się, skrajnie przeciwnego.

6 komentarzy

  1. Ciekawa książka. Kupił mnie szczególnie moment retrospekcyjny z perspektywy robota-zabójcy i jego motywy wykraczające poza zwykły program. No i ten barwny finał... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten fragment z retrospekcją był pięknie opisany. W ogóle Esla ma talent do retrospekcji - nawet nie musi zaznaczać, że to nie jest teraźniejszość, wszystko od razu jest jasne.
      A finał był... wybuchowy ;D

      Usuń
  2. Tak, to była ta książka, o której opowiadała mi Ael. Temat wypłynął, kiedy zaczęłam jej (Ael, nie książce XD) opowiadać o Asimovie i o tym, że jego wydawca zerżnął tytuł "Ja, robot" z powieści Eando Bindera (która teraz znana jest jako "Adam Link"), gdzie właśnie jest sytuacja, w której główny bohater zostaje oskarżony o spowodowanie śmierci człowieka. Zaczęłyśmy rozmawiać o tych dwóch powieściach i o Trzech Prawach Asimova i dzięki tej dyskusji postanowiłam zając się "Drugim punktem widzenia".

    Sama książka jest o tyle interesująca, że przedstawia problem, który jest udziałem wszystkich rządów, zwłaszcza, jeśli chodzi o jurysprudencję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a więc jednak! Główny redaktor bardzo się ucieszył. Rzeczywiście, to ten jedyny, najbardziej palący na świecie problem - robot zabija człowieka. Czy jest on istotą podrzędną, że mu nie wolno? Czy jest zdolny pragnąć morderstwa? Czy może winny samemu sobie jest człowiek? Fajnie, że trafiłaś tak właśnie na Drugi punkt widzenia - jest to najlepiej zobrazowana i najbardziej wnikliwa analiza tego zjawiska, jaką można znaleźć po tej stronie Wszechświata, pełna obiektywizmu i, właśnie, wielu punktów widzenia. Po jej przeczytaniu na pewno nie zostaniesz w tyle za Ael ;)

      Usuń
  3. Ojjj, bałagan w prawie zawsze ma straszne skutki. W sumie trudno powiedzieć, czy to było morderstwo - Milan tylko zmienił formę życia. A jeszcze trudniej wskazać winnego - robot? Twórca prawa? Konstruktor robota?
    Trudna książka, jeszcze jej nie skończyłem. No dobra, nawet nie zacząłem. Ale zacznę. Zdecydowanie chyba zacznę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie chyba zacznij ;D Mam nadzieję, że przeczytanie trochę pomoże ci w wyrobieniu opinii na temat tego, kto zawinił. Choć jednoznacznej odpowiedzi zdecydowanie ci nie podsunie.

      Usuń