poniedziałek, 9 lutego 2015

51.Nieosiągalny” (Kriwo Ig Gwpt Ig)

Nie ma świata, w którym zbrodnia nie istnieje. Na niektórych planetach zło i przmoc mogą być mniej zauważalne, bardziej dyskusyjne, jednak nie istnieje miejsce, gdzie choć od czasu do czasu trzeba znaleźć i ukarać winnego. Nawet, jak wierzył Siiz Zergd Im, na planecie takiej jak Omnirgniwa, dlatego właśnie został detektywem - bodajże jedynym na tej planecie. Omnirgniwianom zawód detektywa był obcy. Nie rozumieli idei badania śladów, analiz znalezionych przedmiotów i przesłuchań świadków, a dokładniej - nie rozumieli jej sensu, skoro przecież nie było możliwości zatajenia tego, co się zrobiło. Oczywistością była tu telepatyczna wiedza o wszystkich wokół, każdym czynie i planach - cokolwiek pomyślał ktokolwiek z mieszkańców planety, słyszeli to inni, a każdy, kto choćby spróbowałby kogoś skrzywdzić, sam prędko zostałby zlinczowany. Wiedza niedostępna dla Siiza - zmysł telepatii nie rozwinął się u niego, co wymusiło u niego całkiem inny sposób myślenia. Czy jednak jest sens tracić czas na coś, co nie może się wydarzyć?
W pewnym momencie jednak szczęście uśmiecha się do Siiza, a jednoczeście - odwraca od niedowiarków, bo omnirgniwiańskimi Pływającymi Miastami wstrząsa seria morderstw i, ku ogólnemu niedowierzaniu, zabójca jest niewykrywalny. W odizolowanym zespole Miast nie pojawiła się żadna myśl, sugerująca coś na sumieniu, nie wyczuwało się żadnej anomalii - jak to możliwe? Tylko nietelepatyczny detektyw mógł rozwiązać tę zagadkę. I wyglądało na to, że ma naprawdę spore szanse, ponieważ miejsca zbrodni pełne są zdumiewających wskazówek, jakby przestępca wiedział, z kim ma do czynienia... Czy w takim razie można im ufać? To jednak dopiero początek.
Już pierwsze z nich naprowadzają go na przedstawicieli najwyżej postawionej sfery społecznej - Inteligentnych. Cieszący się niezwykłym szacunkiem i zaufaniem wybrańcy o intelekcie widocznym od urodzenia w kolorze skóry, są jednocześnie najbardziej nieznaną i hermetyczną grupą. Pomimo że Siiz otrzymuje od nich zezwolenie na przeprowadzenie śledztwa z ich udziałem, nie może oprzeć się wrażeniu, że to raczej ci inteligentni telepaci śledzą jego, przez cały czas grają, znając jego myśli na wylot, bez przerwy grając i manipulując... Dowody zdają się wskazywać na jednego z nich, stojącego z boku Alwrigra, którego wygląd sugeruje poziom inteligencji, jakiego nikt z Inteligentnych dotąd jeszcze nie miał. Czy jednak to nie złudzenie? Ile w tym prawdy, a ile celowego sterowania nim? Jaki jest cel nieznanego manipulatora, do którego detektyw nie może się dostać, choć bez przerwy czuje jego obecność? Siiz ma świadomość niebezpieczeństwa, ale pomimo że jest tak blisko, jedyne, co może zrobić, to brnąć w nie dalej, bezsilnie starając się cokolwiek zrozumieć oraz znaleźć ślad, co do którego wreszcie nie będzie miał wątpliwości.
Nie ma jednak wiele czasu do namysłu, kiedy giną kolejne ofiary, a niewinni mieszkańcy Miast, nie mogąc opanować ponurych rozmyślań, ściągają uwagę na siebie samych uwagę wyczulonych władz.

Gdy ktoś spoza Omnirgniwy czyta tę książkę, od razu zauważa rozstrzał pomiędzy sposobem opowiadania o telepatycznych zdolnościach mieszkańców a niezwykłej grupie, jaką stanowią Inteligentni. Nie bez powodu - podczas gdy ten pierwszy element stanowi dla Kriwo Ig zwykłą codzienność, o tyle wyróżniający się geniusze to czyste science fiction, efekt fantazyjnej zabawy autora. Trudno powiedzieć, na czym właściwie polega różnica w stylu - wszystkie relacje są pełne szczegółów i naturalności, z łatwością wchodzimy w sytuację zarówno słuchając nierealnych, lekko przerysowanych Inteligentnych, jak i „rozmawiając” z Siizem, który był „głuchy” podobnie jak sam pisarz na starość. Pomimo niezaprzeczalnego talentu Gwpt Ig do czarowania każdym aspektem historii, słynne jest już zabawne wrażenie, że tekst pisały na przemian dwie osoby - co wcale nie jest wadą.
Na Nieosiągalny składa się mnóstwo elementów - od rozwijającej się szybko zagadki kryminalnej, przez odrobinę polityki, po popisy psychologicznych sztuczek - jednak jak zwykle nie pozostaje też w tyle to, na czym Kriwo Ig oparł całą serię o Siizie Zergdie Imie, czyli to, jak trudny do pojęcia i odnalezienia się w nim jest świat dla człowieka tak niekompletnego i odstającego jak główny bohater. Nie jest on typem postaci, która rozpaczałaby nad swoim losem, często nawet widzi swoją przewagę w tym, że inni nie wiedzą, jak go traktować. Kiedy dochodzi jednak do spotkania z superinteligentnymi podejrzanymi, w miejscu ich myśli pojawia się pustka i uczucie, że każdy poradziłby sobie w tym zadaniu lepiej, a później wręcz lęk przed sytuacją, w której się znalazł i tym, czym może się ona skończyć. Przypomina się tu często początkowy motyw kulki telepatycznej, do której Siiz nie ma dostępu, a zawartości której nikt inny nie jest w stanie mu opisać - nie wiedząc, co inni w niej słyszą Siiz wiecznymi domysłami może znaleźć w niej o wiele więcej. Właśnie z powodu tej słabości nikt inny nie dotarłby tak daleko i nie wymyślił nielogiczności, za pomocą której morderca dał się zaskoczyć.
Książka pełna akcji i przewrotnych zaskoczeń, a jednocześnie ukrytej wszędzie głębi, która na długo pozostaje w pamięci.

10 komentarzy

  1. Znakomita powieść. Mój ulubiony moment to ten pod koniec, gdy główny bohater dostaje się do jaskini, na końcu której ma otrzymać odpowiedzi na zagadki śledztwa. Gadający kamień, no nie mogę. Byłem zaskoczony. A jeszcze te interludia o polowaniu na lokalne odpowiedniki wielorybów czy wyścigi zaprzęgów... Cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten gadający kamień to cwany plan. Można dużo powiedzieć i przyznać się do pomyłek, a jednak nadal się nie pokazać. A jednak to wtedy nasz detektyw wykorzystał pewien szczegół i wyszedł na prowadzenie..!
      To o wielorybach było dziwne :D Te ich rozmowy o tym... Do teraz nie wiem, czy te rozmowy to były na serio, czy tylko po to, żeby zamieszać Siizowi w głowie. No bo jak na nie polowali? Myślami..? Gdyby dało się to zekranizować, to musiałoby być niesamowite, ale jak dotąd nikt się nie podjął...

      Usuń
  2. Nie powiem - książka ciekawa i sam koncept również... aczkolwiek miejscami trochę przewidywalna. Na przykład (SPOILER) to, że Alwrig tak naprawdę nie jest superinteligentny, wiedziałam już po jego pierwszej scenie.

    Za to detektyw... ach, ten detektyw był wspaniały. I jak cudownie trollował Inteligentnych... cudo.

    Mam takie pytanie: Czy zrecenzujesz coś o robotach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i przewidywalna, ale akurat nie w przypadku Alwriga - on tylko tak przypalał głupa, tymczasem miał ogromny wkład w całą konstrukcję zdarzeń, tylko może zbyt subtelny, żeby zauważyć to za pierwszym razem ;) (Nie, nie, nie czytałam tego kilka razy, za wolno czytam, ale autorzy opracowań, które znalazłam, chyba znali tę historię i każdego jej bohatera na pamięć - szacun.)
      Tak, jak już pierwsze (i drugie) oszołomienie mu przeszło, to zaczął się całkiem nieźle orientować, że aż zwykli telepaci mogliby pozazdrościć.

      O, w sumie chyba nic wprost o robotach nie było. A masz jakiś pomysł? :)

      Usuń
    2. Tak, słyszałam o tej teorii fanowskiej "Alwrig to tak naprawdę geniusz", ale nie za bardzo przekonują mnie argumenty jej zwolenników. Zresztą, dlaczego miałby udawać głupa pozującego na geniusza? To nie ma sensu!

      Właśnie dlatego piszę do ciebie, bo nie wiem, czy jest coś o robotach XD. A chcę coś o robotach przeczytać.

      Usuń
    3. Dlaczego? Żeby ukryć swoją prawdziwą naturę i zmylić przeciwnika? :D Wpłynąć na cudze zachowanie możemy nie tylko robiąc mądre rzeczy, może nawet właśnie lepiej nam to wyjdzie, kiedy nasz cel będzie brał coś za bezmyślność, a nie konkretny plan. Zresztą stosunek Siiza do niego parokrotnie wywrócił się w tej historii o sto osiemdziesiąt stopni - nie był on w stanie dojść, czy tamten udaje czy nie udaje, czy może ktoś manipuluje/wykorzystuje jego, żeby wyglądało na to, że udaje lub nie. No, nie powiedziałam, że będzie prosto.

      Ooo, z pewnością coś się znajdzie :) Co by ci tu wybrać...

      Usuń
    4. To to wiem, ale mimo wszystko... no trudno to określić. Może to po prostu moja niechęć do postaci. Alwrig nie był zbyt subtelny ani jako geniusz-pozer, ani jako niby-idiota.

      A wiesz, przypomniało mi się, że Ael wspominała o jakiejś książce, w której był koncept podobny do Trzech Praw Robotyki Assimova... z tym, że tych praw było od cholery i doszło do czegoś takiego, że niektóre z nich były ze sobą sprzeczne.

      Usuń
    5. No właśnie trudno określić :) I właśnie o ile Inteligentni są z zasady raczej oschli i spokojni, jak mówisz: subtelni, o tyle jego faktycznie cechowała jakaś chora chaotyczność, którą wyrywał się z każdego schematu, do którego tylko zdążyło się go przyporządkować.

      O, może, może... Dosłownie prawa Assimova to na pewno nie były, ale lokalnych kodeksów elektronicznych nie brakuje.

      Usuń
  3. A wiesz, że czytałem? Ale niestety tylko edycję papierową a nie na kulce telepatycznej, dzięki której czytelnik może poznać myśli, które słyszałby narrator, gdyby sam był na miejscu akcji. Ale przekład też był udany. Tyle w kwestiach technicznych.
    Od początku dziwił mnie brak podziałów wśród Inteligentnych. Przecież w grupie ludzi już dawno utworzyłoby się kilka grupek kombinujących, jak tu wbić tym drugim nóż w plecy. Ale w rozdziale "Wstęga Möbiusa" wszystko się wyjaśnia...tylko po to, żeby w "17" znowu się zamotać. Dobra, chociaż trudna książka, dużo jest niuansów związanych z psychologią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, czytałeś :D A kulki telepatyczne są trudno dostępne i drogie, zresztą w naszym przypadku nie ma gwarancji, czy by nam jakiejś krzywdy nie zrobiły :/
      Hehe, ciekawe spostrzeżenie :D Najwięcej chyba można wyjaśnić tym, że takie barbarzyńskie rozpychanie się łokciami uważali za zbyt prymitywne na swój stan i jeśli już coś kombinowali, to wyglądało to tak ambitnie jak w tej książce właśnie. Weźmy jeszcze poprawkę na to, że wszyscy tak ładnie zjednoczyli się z okazji pojawienia się intruza - przed Siizem wszystko było przeidealizowane i niewinne. Ja jeszcze bym sobie w sumie dorzuciła takie wyjaśnienie, że w celu osiągnięcia czego mieliby kombinować, skoro już i tak wszyscy siedzą na samej górze? (Nie licząc oczywiście tych szaleńców, którym, tak jak tutaj, same niezwykle luksusowe warunki do życia nie wystarczą i zadowoli ich tylko dewastacja wszystkiego wokoło.)
      Mnie się to ciągłe zamotywanie bardzo podobało :)

      Usuń