poniedziałek, 26 stycznia 2015

49.Niebezpieczeństwo” (Jor 33 Waltan)

Jor opowiada nam trzy oparte na faktach historie kilku zwyczajnych postaci, których zdaje się nie łączyć nic poza realiami, w których mają miejsce - najnowsze wieki Patranikty 18, stolicy układu o nazwie Pana Tranikta. Planeta, poza nadzwyczajnie pięknymi łąkami, pełnymi bujnych, delikatnych roślin, słynie we Wszechświecie z wyjątkowo niesprecyzowanego podejścia do kwestii tzw. awatarów - mechanicznych zastępców, które dzięki specjalnemu bio-połączeniu mogą wykonywać za nas każdą czynność od jedzenia po podróże, pozostając w naszej kontroli i izolując od potencjalnych zagrożeń czyhających za progiem. Pomimo nowoczesności pomysłu przeszkodą były tu nie sprawy techniczne, a właśnie brak jednomyślności Patraniktanian, których nastroje wahają się od absolutnego unikania wszelkiej elektroniki udającej życie, choćby chodziło o zwykłe protezy, po skrajne zapatrzenie w nią, sprawiające, że od lat nie wychodzą z domu.
Do tych ostatnich należą rodzice głównego bohatera pierwszej historii, których troska sprawiła, że nigdy nie doświadczył „osobiście” świata na zewnątrz. Z wiekiem dostrzega dziwną radość, z jaką nie posiadający robotów rówieśnicy oddają się najprostszym zabawom i ostatecznie, przekonany o sprzeciwie rodzicieli, decyduje się potajemnie zamienić miejscami ze swoim awatarem. Kolejna opowiada o zakochanym chłopaku, który nie wierząc, że zasługuje na miłość swojej wybranki, decyduje się zdobyć jej serce za pośrednictwem wyidealizowanej wersji siebie. Kiedy robot wypełnia zadanie, młodzieniec tym bardziej nie jest w stanie ujawnić się przed nią, spotyka się wyłącznie za jego pośrednictwem, aż wreszcie dochodzi do wniosku, że najlepszym dla niej będzie nigdy go nie poznać. Trzecią postacią jest mieszkający samotnie pan rodziny, który wykorzystuje myślącą maszynę do prostej pomocy w odpowiadaniu na korespondencję. Gdy jednak jego stan zdrowia pogarsza się, nie jest w stanie dopuścić do siebie myśli o konieczności pozostawienia najbliższych i każe kontynuować robotowi odpowiadanie na listy nawet po swojej śmierci, jak gdyby nic się nie stało.

Życie jest niebezpieczne, bo prowadzi do śmierci - zwykł mawiać Figten Fef 2, jeden z największych zwolenników robotów-zastępców oraz, co właściwie pośrednio wynikało z poprzedniego, pięćdziesiąty trzeci prezydent Patranikty 18. Zdobył sobie uwielbienie tłumów będąc pierwszym, który nie tylko zapewnił szeroki, łatwy dostęp do wynalazku, ale również wprowadził liczne dotacje i refundacje dla konstruktorów oraz potrzebujących. Szczerze uważał awatary za ratunek dla świata pełen nieprzewidzianych wypadków i wykluczających ze społeczeństwa chorób, i w najlepszej wierze śmiało dążył do tego, żeby wyeliminować z „obiegu” prawdziwych ludzi. W pamięci kolejnych pokoleń zapisał się jednak nie jako dobroczyńca, a krótkowzroczny głupiec - naprawa skutków masowych kradzieży tożsamości, manipulacji i nagięć prawnych zajęła wiele lat, a echo dawnych problemów nigdy nie zniknęło. Pomimo oficjalnych zakazów bardziej wpływowe czy majętne osoby do dzisiaj mogą zamówić sobie swoją kopię do najróżniejszych celów i o dowolnym stopniu „ulepszenia” - już nigdy nie można było być pewnym sukcesu podczas zawierania umowy między władcami kontynentów czy podczas aresztowania potężnego terrorysty.
Książka Jora 33 Waltana również zalicza się do nurtu historii "po-awatarowych", w przeciwieństwie do wielu skupia się jednak na najmniej sensacyjnej, obyczajowej stronie tematu, gdzie nikt nie dąży do władzy i bogacenia się. Jedynym celem jest dobro i szczęście - nasze oraz osób które kochamy - których jednoznaczność niespodziewanie komplikuje się w obliczu nowej metody, jaką być może uda nam się je osiągnąć. Autor na jasnych, bliskich każdemu scenariuszach opowiada nam w zachwycający sposób, że ta droga na skróty, choć pozornie oszczędza wszystkim bólu czy trudności, zawsze jest zła. Pomimo wieku, który z kolejnymi opowiadaniami przechodził z dzieciństwa przez dojrzałość po późną starość, człowiek okazywał się być zawsze tak samo podatny na słabość wobec własnej niedoskonałości, na wmawianie sobie, że da się go zastąpić czy poprawić przez przedmiot złożony z większej ilości zalet, spełniający wyższe oczekiwania, oraz że ów przedmiot uszczęśliwi kogoś bardziej niż naturalna prawda, choćby samego uszczęśliwiającego. Tymczasem życie bez życia zawsze jest oszustwem - nie tylko wtedy, kiedy chodzi o wielkie międzyplanetarne przekręty, a może nawet bardziej, gdyż nikt nie oszukuje nas lepiej niż my sami.
Zaskakująca książka w której chwilami będziecie daleko w kosmosie wśród najnowocześniejszej i najbardziej niezrozumiałej technologii, a chwilami, zdawałoby się, tu, na Ziemi.

4 komentarze

  1. Książka prawie, że świetna. Prawie :-) Pierwsza historia była mocna, trzecia - dobra, choć przesadnie smutna. Ale druga to zdecydowanie stany niższe - te postaci były dość... nazwijmy ich postępowanie przekombinowanym i to mocno ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi osobiście najbardziej podobała się druga historia, miłosna. Była opowiedziana ze swego rodzaju... cierpliwością, ten chłopak ani razu nie patrzył na sytuację od strony swojej wygody, tego, czego sam by pragnął - widać, że naprawdę ją kochał, więc pozbawił ją własnej miłości... Tak, smutne.

      Usuń
  2. Gdyby książka powstała na Ziemii powiedziałbym, że jest to kolejna antyutopia, która pozostanie fikcją. Jakoś ludzie zawsze zatrzymują się na dwa kroki przed dojściem do takiego ekstremum i takie scenariusze się nie sprawdzają. Co prawda wtedy idą w stronę innej przesady/pojawia się inna moda, ale scenariusz się powtarza. Może dlatego, że zawsze jest garstka myślących inaczej...
    Ale skoro to jest oparte na faktach, to albo na tej planecie było zdecydowanie mniej przeciwników tej nowinki, niż byłoby u nas, albo...mieli tak rozwiniętą technikę, że wcale nie uważali używania avatarów za ekstremum, którego należy się bać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ziemianie są fajni - zdają się mieć wbudowany hamulec bezpieczeństwa, który powstrzymuje ich przed większością nieodwracalnych rzeczy (choć i tak nie wszystkimi...). Patraniktanianie takiego hamulca zdają się nie mieć - kiedy coś im odpowiada, to nadzwyczaj zdecydowanie dążą do realizacji, zwłaszcza, jeśli w opisie pojawia się słowo nowoczesność. Z drugiej strony - tak, w porównaniu z ziemskim rozwojem techniki byli nieco do przodu, sporo więcej było w ich zasięgu (holografia kinowa na porządku dziennym, nanoroboty chirurgiczne, zaawansowane pozyskiwanie energii z piasku i wiele innych) i do tego było prostsze, więc i mechaniczni zastępcy wydawali się bardziej "naturalni".

      Usuń