poniedziałek, 5 stycznia 2015

46.Prawie jak zaproszenie” (Rowo Wihd)

Jak szybka może być teleportacja? Jak bardzo niezauważalna i niewyczuwalna? Jeśli do odpowiedzi włączyć odpowiednio przygotowany świat, którego nie będzie się dało odróżnić od tego, który się dopiero opuściło, to... praktycznie nie będzie żadnych ograniczeń. Przekonał się o tym król złodziei z planety Urgan, który pewnego razu, podczas pewnego ułamka sekundy, został przeniesiony na oddaloną o dwa układy planetarne Natemnato. Mejar (znany i częściej przedstawiający się jako Śfiars*) był szefem siatki przestępczej o imponującym zasięgu jednej czwartej globu, co dawało mu status jednego z najbardziej znanych rabusiów i kogoś, kto zawsze wie wszystko o wszystkim i o wszystkich, o każdej słabości, zależności, o tym, dzięki czemu może zyskać i co może mu się przydać podczas kolejnego skoku. Ktoś uznał jego niezwykłe talenty manipulatorskie i intelektualne za bardzo przydatne i postanowił wykorzystać je dla siebie, celem odkrycia słabości potężnego systemu bankowego w natemnatańskiego Nefrewilis i zdobycia figurki z rzadkiego czerwonego drewna. Jak jednak możliwe, że zdołał oszukać najlepszego z oszustów i wkręcić go w swój plan bez jego wiedzy i najmniejszego podejrzenia?
Sam proces przeniesienia był niewyczuwalny i Mejar nie umiałby wskazać chwili, w której opuścił przyjęcie bogatych biznesmenów i znalazł na... innym przyjęciu - identycznie wyglądającym, jednak w całości sterowanym. Urganianin spotyka tam swoich wspólników, informatorów i interesantów, aż wreszcie - kogoś z propozycją niecodziennego zlecenia. Nie wie, że to tylko specjalnie spreparowany/przygotowany trik, którego rozwiązanie otworzy jego autorowi drogę do skarbca Nefrewilis. Wystarczy tylko zdobyć parę informacji, które może wskazać Mejar, parę dat i szczegółów, które potrafi ze sobą poskładać, trochę niedostępnej dla nikogo przewidywalności i szerokiego spojrzenia na sytuację, która nawet nie musi być prawdziwa. Proste - i może nawet by się udało, gdyby nie było prawdą, że tylko geniusz może oszukać geniusza...

Dawrah Imzi, bo to tak nazywa się ów tajemniczy osobnik, który ściągnął Śfiarsa na swoją planetę, zdecydowanie nie należał do tępaków. Oprócz odkrycia, kto może odwalić za niego całą umysłową robotę, przeanalizował wszystkie powiązania, jakimi Mejar dysponował w swoim świecie, do kogo zwraca się z jakimi sprawami, kto pośredniczy mu w kontaktach ze światem zewnętrznym i... po prostu stworzył tych ludzi z ich charakterystyk behawioralnych za pomocą fantastycznie zaawansowanej natemnatojańskiej inżynierii klonowania. Przemyślał każdy aspekt, który mógłby naprowadzić złodzieja na faktyczny stan rzeczy. Przeoczył jednak to, że jego kompani również są na tyle niegłupi, by wyciągać odpowiednie wnioski i nawet pod postacią własnych kopii będą mogli połapać się, że coś jest nie tak. O ile Dawrah miał pewność, że instrukcje od bezimiennego rozmówcy telefonicznego wydałyby się Mejarowi podejrzane, o tyle nie wpadł na to, że działanie takie wzbudzi niepokój podstawionych przez niego marionetek. Zresztą ich zachowanie i czytelnikowi długo wydaje się neutralne i, względem Natemnatojanina, nawet nazbyt ufne, dopóki ich dezorientacją nie zaczyna się interesować sam teleportowany. Bardziej osobistych interakcji między złoczyńcami Dawrah zdecydowanie się nie spodziewał, szczególnie swego rodzaju troski, jaką Mejar okazał się darzyć otaczających go ludzi, a także tego, że mógł ich znać lepiej niż komputery odtwarzające ich zachowania. Klony okazały się być również zaskakująco uczuciowymi istotami, które, mimo programu czyniącego z nich bezwzględnych cwaniaków, bardzo przejmowały się tym, co dzieje się w ich sprzecznej wewnętrznie psychice, i tym, kim naprawdę są. Gdyby nie to wszystko i ta pamiętna konfrontacja, nie mogłoby dojść do złożenia ze sobą faktów, a co za tym idzie: drastycznego zwrot akcji, przekierowującego uwagę bohaterów ze skoku na pościg, oraz widowiskowej zemsty. Zaskakuje i budzi podziw zarówno sprawność owych akcji i orientowania się w realiach zupełnie obcej (choć podobnej) planety, jak i właśnie nowi towarzysze Mejara, przy których już nie jesteśmy w stanie zapomnieć, że jedynie grają wyznaczone im przez wroga role, ale które jednocześnie odgrywają niesłychanie wprawnie, odnajdując w swojej osobowości co rusz coś nowego.
Rewelacyjna, elegancko napisana historia, przykuwająca uwagę każdą sceną i rozmową. Nie tylko dla wielbicieli akcji i kryminałów, jak i nie tylko dla pasjonatów niejasności egzystencjalnych.


_______________
*Zwierzątko typowe dla fauny Urganu, które mogłoby przypominać słonia wielkości królika i o takich też uszach. Wśród miejscowych, w szczególności przestępców, słynie z lisiego sprytu, sokolich oczu i irwaagowej** telepatii.
**Irwaag jest stworzonkiem żyjącym na sąsiadującą z Urganem planetą, Ruganem, i posiadającym zdolność wychwytywania u otaczających go istot zamiarów, jakie mają wobec niego. Temat bardzo wielu powiedzeń ludowych i zaklęć. W przeciwieństwie do często porównywanego z nim Śfiarsa, jego telepatia jest faktycznie skuteczna.

2 komentarze

  1. Wow, przekręt. Uwielbiam historie o nich. W dodatku tak mocne, prawie jak u Dołęgi-Mostowicza. No i ten ostatni zwrot akcji...oszukać tego, który oszukał oszusta to jest prawdziwa sztuka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, wielkie przekręty to jedno, ale wielkie przekręty w kosmosie, to jest już zupełnie inna skala respektu :)

      Usuń