poniedziałek, 18 maja 2015

65.Nie!...*” (Erpwo P1 Agea)

Dziękuję drogim Czytelnikom za życzenia szybkiego dochodzenia do zdrowia - już jest lepiej :)

Historia ta wydaje się mieć coś z baśni - oto w króleskim zamku, który wydaje się wolny od wszelkich klątw i nieszczęść, mieszka chłopiec, przyszły książę, Ator, wraz ze swoim opiekunem, Morinem. Mały poważnie traktuje swoje powołanie i dzielnie wykonuje zadania przydzielone mu przez Morina, co nie zmienia faktu, że jest tylko dzieckiem i nie wszystkim pokusom jest w stanie się oprzeć. Tak właśnie dzieje się, gdy podczas samotnego zwiedzania opuszczonych górnych pięter wież Ator znajduje starą, interaktywną grę. Nie uważając konieczne powiadamiać opiekuna o tak banalnym odkryciu, bez wahania przechodzi do pierwszej zagadki - pomóc komuś odnaleźć zagubionego przyjaciela...
Po wielu godzinach zaniepokojony Morin znajduje małego księcia całkowicie zatopionego w dziwnej zabawie i prawie niekontaktującego z rzeczywistością. I od razu wie, czyja to sprawka. Otóż w odległej przeszłości dwójka potężnych magów toczyła ze sobą walkę na śmierć, życie oraz dobro całej krainy. Jednym z nich był Morin, który pokonał wroga tylko szczęśliwym przypadkiem i, nie będąc w stanie zrobić nic więcej, uwięził go w podziemiach, na których wkrótce postawił fundamenty wież królewskiego pałacu. Nikt więcej nie poznał dawnych wydarzeń, jednak Morin nie miał wątpliwości, że zły czarnoksiężnik, podobnie jak on chroniony przed upływem czasu, wciąż cierpliwie wyczekuje okazji na zemstę i na zdobycie tego, na czym mu zależy. I najwyraźniej teraz znalazł na to sposób. W dodatku wydaje się, że skuteczny, bo Morin nie może zrozumieć ukrytego sensu i celu metaforycznych zagadek, ani też powstrzymać przed rozwiązywaniem ich Atora, który jedynie częściowo ma świadomość tego, co robi. Niebezpieczeństwo staje się coraz bardziej widoczne, gdy do królestwa przybywają narzeczeni z sąsiedniego miasta, a wraz z nimi święty pierścionek, który jest im niezbędny do zaślubin. Jednocześnie Ator otrzymuje od gry zadanie... zwrócenia pierścionka narzeczonym. Morin wie, że jeśli jest jakakolwiek szansa na powstrzymanie przeciwnika, to właśnie teraz...

Możnaby się zastanawiać, które konkretnie zaprzeczenie spośród wielu pojawiających się w na kartach książki, jest tym konkretnym, które pełni rolę tytułu historii. Czy chodzi o słowa, które niekiedy słyszał Ator, prosząc o coś, co było dla niego zakazane, czy raczej o kłótnie magów, gdy Morin odwiedzał więźnia, gdy żaden z nich nie chciał w niczym ustąpić drugiemu? Wystarczy jednak zagłębić się w nią, by zauważyć, że pełne żalu i desperacji Nie stanowi coś w rodzaju motta przewodniego wszystkiego, co się tu dzieje, każdego wydarzenia, które za sprawą rozwijającego się zła, zmierza ku tragedii. Nikt tego słowa nie wypowiedział w sposób, w jaki jest przedstawione w tytule, nikt nie okazywał wprost takiego smutku i rezygnacji, jednak bardzo często taki nastrój budowały myśli bohaterów, zwłaszcza później.
Spory wpływ mają na to pełne beznadziei rozmowy Morina z czarnoksiężnikiem, co od pewnego momentu uważał on już za jedyny sposób, żeby cokolwiek zrozumieć. Mamy tu do czynienia z wyjątkowo odrażającą kreaturą, ucieleśnieniem wszystkiego, co złe, ale jednocześnie sprytną i nieprzewidywalną. Choćby zwykłe zwrócenie pierścionka nie jest jasne, pomimo że Morin wie, że ten chce go po prostu dostać w swoje ręce. Ator nawet nie zbliża się do narzeczonych, skupiając na nieskończonych, zagnieżdżonych drzwiach w ukrytej komnacie, do których gra go odesłała i do których otwierania go zmusza. W zasadzie nic, co robi, nie ma niczego wspólnego z żadną z zagadek, w ogóle nie ma większego sensu - a zły czarnoksiężnik wie, że tego, co się nie rozumie, nie można powstrzymać. Przy nim związki przyczynowo-skutkowe załamują się, oddziałują na siebie rzeczy, które nigdy się ze sobą nie spotkały, przez co Morin podejrzewa jakiś rodzaj zagięcia czasoprzestrzeni, coś, co jedynie w naszym świecie objawia się tak absurdalnie. Coś, co mimo łańcuchów pozwoliłoby mu być w każdym zakamarku zamku jednocześnie i ostatecznie znaleźć się w świętym pierścionku... Ale co? Dopiero, gdy królewski opiekun zyska pewność, będzie mógł zacząć działać.
Pełne niejednoznaczności i metafor z głębi umysłu, ścierających się ze wciąż stawiającą im oprór normalności, w atmosferze nieposkromionego, pochłaniającego rzeczywistość zła. Prawie nie do odgadnięcia, a jednak.


_______________
*Z braku lepszych alternatyw wstawiłam tu wykrzyknik i dwukropek, jednak Arnilianie, do której to rasy zalicza się autor, mają o wiele bogatszą interpunkcję i często uzupełniają nią sens tytułów. Tutaj zdanie kończyło się tzw. zimnym sześciokątem - znakiem świadczącym o dużym natężeniu rozpaczy i rezygnacji, często kojarzonym z wyciem dusz po śmierci.

4 komentarze

  1. Dlaczego w takich baśniach/bajkach Bardzo Zły Czarnoksiężnik Ojejku musi zostać uwięziony w miejscu, z którego przypadkowo może go uwolnić jakiś dzieciak? :) Ja wysłałbym go co najmniej na dno wulkanu.
    Chciałbym przeczytać, kojarzy mi się trochę z Knight Lore (gra na ZX Spectrum), z Ib (inna gra), trochę z Jumanji, trochę z... sam nie wiem, czym. Inny, dziwny świat i zabawa ludzkim umysłem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jaką byś miał gwarancję, że z tego wulkanu nie wyjdzie? ;) Zamykanie wroga w pobliżu to niby ryzyko, ale jednak daje możliwość mieć go cały czas na oku.
      Powiem ci, że mi, jako (pół)Ziemiance też ta szatańska gra skojarzyła się z Jumanji i w praktyce ma z nią dość sporo wspólnego... Ib znam, ale chyba jednak jedynie motyw zagadek może się z nią kojarzyć. Które w przeciwieństwie do tej gry nie układały się w logiczną całość, chyba że dla księcia i dla czarownika; pomimo że były, stanowiły coś oderwanego od tego, co się działo... Trudno to określić, więc tak, przeczytaj koniecznie.

      Usuń
  2. Z czym kojarzą mi się postaci... Z pewnym użytkownikiem Youtube o ksywce identycznej, jak imię małoletniego bohatera, ale to nieważne. Labirynt drzwi to fajna wariacja działania Milenijnego Klucza, choć sama gra ma w sobie też trochę z Jumanji. Poza tym zagadki psychiki jak w "Psychonauts", wszystko razem wstrząśnięte, nie mieszane i... mamy hit ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że trafne skojarzenie z Jumanji popularne ;) Nakładające się drzwi nie pojawiają się na długo, ale tak, zapadają w pamięć i, podobnie jak parę innych niezwykłości zdają się mieć odniesienia w kulturze jeśli nie Wszechświata, to przynajmniej Arnilii.
      Hit był tu bez wątpienia :) Erpwo P1 doczekał się nawet prywatnej adaptacji wewnętrznej na umyśle czytenika Ifro R4 Rafsolwatonie, dzięki czemu mógł doświadczyć przeżyć bohaterów, a z kolei oglądający jego - zobaczyli jak efekty owych przeżyć ujawniały się na zewnątrz. Widziałam fragmenty na lokalnym odpowiedniku ziemskiego YouTube'a i muszę powiedzieć, że to niecodzienne widowisko.

      Usuń