poniedziałek, 4 sierpnia 2014

24.Kradzież młodości” (Fen Ziarses)

Dziś, drodzy Czytelnicy, odcinek wyjątkowy - w recenzji pomoże mi jeden z najznakomistszych i najbardziej zasłużonych członków Korpusu Sinestra, Lambertus Domin. Nieprzypadkowo, ponieważ posiadane przez niego talenty sądowniczo negocjatorskie być może pomogą nam w walce z dylematem, jaki stawia przed nami Fen Ziarses, a który jak dotąd nie dał się nikomu sprawiedliwie rozstrzygnąć.

Książka opowiada historię Niktana Oogta. Prowadzi on coś w rodzaju firmy przewozowej w południowej, nadmorskiej części Fragonii. Odkąd pamiętał, mieszkał tam z rodziną, a także, od niedawna, z żoną i dziećmi. Jego życie nie obfitowało w ekscytujące wydarzenia, jednak wystarczyło mu do szczęścia, a osiągnięcia zawodowe i społeczne zapewniały mu ogólny szacunek i stabilizację.
Wszystko zmienia się, gdy na progu jego domu staje przedstawiciel Wilaniańskiej Organizacji Powrotu...
Przedstawiciel ów życzy sobie zabrać gdzieś naszego bohatera, (Wbrew jego woli, rzecz jasna) ale ów nie ma pojęcia, co to ma być za miejsce, ani czemu to właśnie on... przynajmniej do czasu. Rodzice Niktana postanawiają nie dopuścić, by ów wpadł w niegodziwe łapska przedstawiciela i szykują potomkowi ucieczkę. Gdybym tam tylko był z kolegami z naszego Korpusu, to byśmy nauczyli tego gościa z organizacji praworządności, spralibyśmy po grzebiecie i już! Jak mówi nasza przysięga: „W najjaśniejszy dzień, w najciemniejszą noc, strzeż się twych lę...
Rzecz w tym, że to nie takie proste, Lambertusie. Organizacja wydaje się być wrogo nastawiona do Oogta, jednak kiedy wreszcie udaje się jej go dopaść, okazuje się, że nikt tam nie chce zrobić mu krzywdy. Wręcz przeciwnie - z długo oczekiwanych wyjaśnień Niktan dowiaduje się, że w dzieciństwie został uprowadzony ze swojej ojczystej planety, Wilani, odseparowany od swoich prawdziwych krewnych przez udawanych rodziców i dziś wreszcie ma okazję wrócić do świata, do którego tak naprawdę należy, a który nigdy o nim nie zapomniał.
Wysłałbym tych udawanych rodziców na tortury, jak nic. Ja rozumiem, że chcieli mieć potomka, no ale odbierać go prawdziwej rodzinie? Wrzucać go w środowisko, do którego może się nie przystosować? Przy okazji powinni też oberwać wszyscy, którzy wiedzieli o tym niecnym procederze. W bonusie jeszcze samo istnienie tej Organizacji Powrotu, oprócz przywracania obywateli tam, gdzie ich miejsce, sprawi, że domorośli porywacze zaczną się bać! Wszak „W najjaśniejszy dzień, w najciemniejszą...

Problem w tym jednak, że przymusowa wyprowadzka na Wilanię wcale nie uśmiechała się głównemu bohaterowi. Była to dla niego całkowicie obca planeta, z której nie mógł przypomnieć nawet najodleglejszych wspomnień, o której nic nie wiedział, nie rozumiał i, czego od początku nie ukrywał, z którą nie chciał mieć nic wspólnego. Dla Organizacji Wilanian jednak jego zdanie nie miało większego znaczenia, widzieli w nim tylko zagubione dziecko, które należy odwieźć do domu i które samo nie wie, co jest dla niego najlepsze. Pomimo że rodzice, do których trafił, naprawdę go kochali i wszystkie poprzedzające spotkanie lata spędzili na niestrudzonych, pełnych tęsknoty poszukiwaniach, byli dla niego zupełnie obcymi osobami, do tego z przerażająco odległej cywilizacji, o której nie wiedział nic i w której nic nie znaczył. To, co naprawdę się dla niego liczyło, kochane przez niego osoby i świat, w którym miał swoje miejsce i w którym tak wiele osiągnął, zostało uznane w jednej chwili za złe i skazane na zapomnienie.
Nie mam pojęcia, kto tu jest bardziej, a kto mniej winny, ale mój szef, Sinestro, po prostu skazałby i jednych i drugich na tortury. Lepiej torturować kogoś, kto nie zasłużył, niż pominąć kogoś faktycznie winnego, tak jest skuteczniej. „W najjaśniejszy dzie...
Nie przejmuj się, sam autor też nie wie, kto jest winny. Podobnie Niktan, który chciałby uszczęśliwić i usprawiedliwić wszystkich, skacząc od egoizmu do poświęcenia - kolejne rozdziały pełne są jego składanych w rozterkach sprzecznych deklaracji, prób zdecydowania, kogo powinien kochać, a kogo nienawidzić. Szybko przywiązuje się do swoich biologicznych rodziców, którzy natychmiast układają mu miejsce w nowym świecie, nie jest jednak w stanie wyegzekwować od siebie odpowiedniego podejścia do ludzi, którzy go niegdyś uprowadzili, ale jednak wychowali, troszcząc się i nie szczędząc niczego. Nieraz ma zamiar porzucić wszystko i wrócić na Fragonię, jednak czuje, że pozostawieni tam bliscy nie byliby już dla niego tym, czym byli kiedyś. Także przedstawiciele Organizacji, którzy w najszczerszych intencjach pragnęli jedynie pomagać i nieść szczęście ponownie scalonym rodzinom, a teraz nie byli w stanie pojąć, co w ich działaniu poszło nie tak. Nawet wilaniańscy rodzice, którzy początkowo starali się nie zauważać tego, co dzieje się z Niktanem, zaczynają dostrzegać, że kierując się wyłącznie tym, co im się należy, zrobili krzywdę osobie, na której tak bardzo im zależy.
Tak jest. Połamać im kilka kości, a ich myślenie o dobru potomka radykalnie się zwiększy, widziałem to już wiele razy! W końcu, jak głosi nasza przysię...
Zapewne nie będzie zaskoczeniem fakt, iż książka w pewnym momencie urywa się, nie dając rozwiązania dla żadnego problemu. Nie wiadomo, jak dalej potoczą się losy Oogta, jakie będą jego decyzje, co zrobią jego rodzice i Organizacja Powrotu, jednak czuje się, że właściwej odpowiedzi już nie ma. Każdy czytelnik sam może dopisać własne zakończenie, dzięki któremu może kiedyś wszystko skończy się dobrze. Pięknie napisana, zapadająca historia, polecam.
Korzystając z okazji chciałbym zachęcić czytelników do przyłączenia się do naszego Korpusu. Oferujemy przyjemną pracę w ciekawym zespole, wymagamy tylko poczucia sprawiedliwości, umiejętności wzbudzania wielkiego strachu i skutecznego wymierzania uczciwej kary. CV prosimy wysyłać na planetę Korugar, jedenasta konstelacja na prawo od Drogi Mlecznej.

11 komentarzy

  1. Bardzo interesująca książka poruszająca nietypową kwestię. Nie sposób także nie polubić Niktana, bardzo sympatyczny i starający się zachować rozsądek w obliczu przewracania się jego życia do góry nogami. A i Twój rozmówca jedyny w swoim rodzaju :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A żebyś wiedział, że jedyny :) Dzięki niemu miałam uczucie, że naprawdę zbliżyłam się do rozwiązania tej kwestii! Choć w istocie jest ona nie do rozwiązania...
      Tak, niewiele wspomniałam o charakterze, osobowości Niktana, tymczasem jest to bardzo spokojna, ugodowa postać. Twardo stąpa po ziemi, a jednocześnie ma w sobie sporo uroku. Tak, zdecydowanie da się go lubić i utożsamiać się z nim.

      Usuń
  2. Ja przepraszam, ale fabuła tej książki to powielany wielokrotnie schemat. Jedynym nowym "szczegółem" jest fakt, że główny bohater zostaje zmuszony do poznania biologicznych rodziców. Serio, z miesiąc temu był nawet taki odcinek jednego paradokumentu na Polsacie.

    Czemu po spotkaniu z biologicznymi rodzicami musiał z nimi zostać? Skoro mają tam taką super straż i rygor, jakim cudem komukolwiek udało się wykraść niemowlaka? Skoro są z innych planet, nie różnili się między sobą wyglądem (drudzy rodzice i ich niby syn)? Kto kazał mu kogokolwiek nienawidzić i dlaczego? Co Organizacja na to, że zabiera innemu chłopcu ojca? Dlaczego zajęło jej to tyle lat? Jak go w ogóle odnaleziono?

    Coś tam mi się rzuciło w oczy podczas czytania, ale najbardziej zabolało "rodzice" zamiast "rodzina" na początku trzeciego akapitu, jak to poprawisz, to więcej nie będę się czepiać :P

    Domin wygrał w tej recenzji x) Ale przy zachęcaniu do rekrutacji nie zacytował przysięgi, więc mógł wspomnieć chociaż, że dostaje się super pierścionek zupełnie gratis :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, nie można myśleć tak zaściankowo - to, co jest schematem u nas, za ziemskimi granicami było przełomem. W głównym nurcie kosmicznych dzieł za schemat uważa się raczej historie, gdzie planeta, na której akcja ma miejsce, okazuje się być trybikiem jakiegoś wielkiego hipermechanizmu albo ukochana głównego bohatera ujawnia się jako trójwymiarowe rzutowanie wielowymiarowej kreatury-mordercy. O równie chętnie roztrząsanym problemie, gdzie na politycznego wodza globu zostaje istota bez organów nerwowych umożliwiających myślenie, nawet nie wspomnę, bo o tym pisał już nawet ziemski autor, niejaki Dołęga-Mostowicz.
      Polsat robi paradokumenty o porwaniach Wilanian? Kurce, mama ogląda, a nawet słowa nie powie.

      Czemu musiał z nimi zostać? A gdyby ciebie ktoś wywiózł na obcą planetę i nic byś nie ogarniała, to nie uznałabyś za rozsądne pozostanie na miejscu z jedynymi osobami, które okazują ci sympatię? :p Tam autobusy międzyplanetarne nie latają co kwadrans, trzeba było zostać.
      Z transportem kosmicznym nie mają za to problemu porywacze. Także z orientacją, które zapomniane kolonie mogą być podobne w fizjonomii i gdzie się porwany osobnik "sprzeda". Oczywiście pewne różnice są do zauważenia jak np. jaśniejsza skóra i wyższy głos. Najgorzej jest z językiem, ale od tego już są rozpowszechnione w większości cywilizacji translatory.
      Biologiczni rodzice kazali mu nienawidzić poprzednich. Dziwi cię ta antypatia? ;p
      Organizacja wykazała się sporą krótkowzrocznością. Po pierwsze w tym, że szukała w pierwszej kolejności na samej Wilanii, potem dopiero na spokrewnionych koloniach, które po tylu wiekach eksploatacji kosmosu trochę się już po nim porozrzucały. A po drugie w tym właśnie, że dla nich pomimo dorosłości, nadal był jedynie poszukiwanym dzieckiem. Że sam już był ojcem? Nie żeby zupełnie ich to nie obeszło, ale nie takie były priorytety.
      A jak go odnaleziono... W sumie jak tak patrzę na tę Organizację, to pojęcia nie mam X) No ale pewnie trzeba było najpierw uaktualnić i przeszukać bazę "dokumentów podejrzanych" (zwłaszcza rejestracji urodzeń), powyciągać dowody świadczące o prawdziwości, wskazujące miejsce... Oczywiście przy poszukiwaniach jednego wątpliwego przypadku odnotowuje się i dziesięć innych, ale jeśli któryś z nich nie był wcześniej zgłoszony, to wraca na koniec kolejki. No, kupa roboty, a w tej skali może trochę trwać. To jednak był, powiem ci, fikcyjny, przerysowany dość przypadek, choć też tak bardzo nie oderwany od rzeczywistości.

      No właśnie, mógł się pochwalić, przecież te ich pierścionki to jest istny odlot X)

      Usuń
  3. No, wreszcie to przeczytałam.
    Na początek chciałam powiedzieć, że fabuła tej książki skojarzyła mi się z jedną z książek - wyobraź sobie - ziemskich! Akurat jakiś czas temu przeczytałam jedną z powieści ze Świata Dysku, "Niucha", i tam jest właśnie podobny wątek, a mianowicie - matka jednej z bohaterek została przygarnięta przez gobliny i jako kilkulatnia dziewczynka została później "odratowana" przez ludzi. Owi ludzie opowiadali jej jak to gobliny są złe, a je same zabili na jej oczach. Była potem wychowywana przez ludzi, ale wciąż czuła się wyalienowana.
    Choć ta bohaterka różni się od Niktana tym, że on dowiedział się o swoim pochodzeniu już w dorosłym życiu, i tak byli w podobnej sytuacji: najpierw zostają gwałtownie wyrwani przez swoich pobratymców od swojej dotychczasowej rodziny, a potem słyszą o tym, że są zupełnie kimś innym, niż myśleli i że ich rodzina, choć kochająca, to potwory, które zabrały go jego prawdziwym rodzicom. Przy okazji to poczucie przynależności nie do własnej rasy, tylko do tej, w której się wychował… Ileż można znaleźć przykładów takiej sytuacji, również u nas, na Ziemi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ciekawy przypadek, może nawet bardziej jaskrawy. Ci "ratujący" zawsze mają częściowo klapki na oczach, bo uważają, że jedynie ich punkt widzenia jest słuszny i jedynie świat, który znają, najlepszy. Choć w przypadku rodziców-goblinów ludzka dziewczynka mogła coś podejrzewać, to faktycznie wychodzi to bardzo podobnie. Smutno skończyła musząc mieszkać z tymi, którzy nieświadomie tak bardzo ją skrzywdzili. W takiej sytuacji nigdy nie wiadomo, co zrobić.

      Usuń
    2. Nie jest tak źle. Wyrosła i wychowała córkę w świadomości społecznej i dziewczynka wyrosła na pisarkę i robiła wszystko, aby poprawić los goblinów (m. in. edukowała ich i dbała o to, aby ich dieta nie opierała się tylko na królikach). No i od "Niucha" ich los się poprawił.

      Ale wiesz - lata uprzedzeń doprowadzają właśnie do takich sytuacji..

      Usuń
  4. No, w końcu jestem na bieżąco. Czytałem, ale jakoś mnie ta książka nie porwała. Faktycznie dla mnie jako Ziemianina (Ziemniaka?) ta historia wydała się bana(na)lna. Dobrze tylko, że autor pozostawił kilka kwestii otwartych, bez odpowiedzi w zakończeniu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Analizując ją kompletnie nie zdałam sobie sprawy, że w tych okolicach może to podchodzić pod schemat, będę musiała być bardziej ostrożna ^^ Ale cieszę się, że podobało ci się choć te parę niewyjaśnionych rzeczy, jak na przykład to, czy Niktan zdecyduje się ściągnąć swoje dzieci i żonę do nowego świata.

      Usuń
  5. Boziu, członek Korpusu Sinestra, no nie mogę. Jako geek nie mogłem przejść obojętnie. Zaproś kiedyś Lobo, największego psychola i zabójcę w historii komiksów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... Nigdy nic nie wiadomo ;) O ile oczywiście redakcja przeżyłaby taki gościnny występ...

      Usuń