poniedziałek, 7 kwietnia 2014

07.Trzymaj mnie za rękę” (Ninoff Dee Plai)

Na planecie Miza 18 ma miejsce straszna katastrofa - jedna z największych elektrowni kwantowych w kolonii Miza Zean eksploduje. Zanim jednak władze będą mogły poświęcić się badaniu przyczyn incydentu, trzeba zająć się natychmiastowym ratowaniem pracowników, którzy jeszcze pozostali przy życiu. Nie jest to łatwe - uszkodzenie maszynerii manipulującej delikatną makrostrukturą kwantową spowodowało zachwianie stabilności okolicznej rzeczywistości. Nieuchwytny stan właściwy zazwyczaj jedynie dla elektronów przeniósł się na obiekty ponadatomowe - dopóki dwójka ludzi się widzi, wszystko jest w porządku, ale kiedy jeden z nich znika za drzwiami, zaczyna działać zasada nieoznaczoności Heisenberga, zgodnie z którą mamy jedynie prawdopodobieństwo, że on faktycznie tam jest. Jedno zdarzenie sprawiło, że rzeczywistość stała się kombinacją rzeczywistości równoległych do samej siebie, niczego nie można było przewidzieć. W takiej sytuacji bezradne władze mogły zwrócić się tylko do fundacji FIZYKI, która wyznaczyła do zadania swojego najlepszego agenta, VegaMarka. Jedynymi urządzeniami, które mogły mu się przydać, był krótkodystansowy stabilizator rzeczywistości i sonar namierzający poszkodowanych, jednak tak naprawdę wszystko zależało jak zawsze od jego wiedzy, zapierających dech zdolnościach konstrukcyjnych i talencie do improwizacji. Wkrótce po jego teleportowaniu wychodzą na jaw pierwsze wskazówki na temat tego, co spowodowało wybuch, jednak wtedy łączność z VegaMarkem zostaje tajemniczo zerwana...

Mówi się, że VegaMark, niezwykle popularny bohater siedemnastotomowej (i nadal nie zakończonej!) serii o swoich przygodach, potrafiłby zrobić mały wszechświat z dętki rowerowej*, nie dziwi więc że FIZYKI z miejsca postawiła właśnie na niego. Nie będzie żadnym spoilerem dla jego fanów, że i tym razem uda mu się przywrócić wydarzeniom właściwy bieg, jednak i ich zapewne kolejny raz zaskoczą metody, jakimi to osiągnął, choćby wykorzystanie długopisu magnetycznego jako bariery porządkującej czy kawałków plastiku do odwrócenia praw Murphiego. Nie zmienia to jednak faktu, że jest to jedno z najbardziej niebezpiecznych zadań, z jakimi VegaMark miał dotąd styczność i nawet pomimo stabilizatora rzeczywistości każda pomyłka może skutkować zapadnięciem się do równoległego wszechświata. Mówi się wręcz, że grozę tej historii da się porównać tylko Punktem w przeszłości, gdy musiał powstrzymać Ramdoka od wymazywania minionych zdarzeń, a przecież jak wiadomo wszystkie historie z największym antagonistą VegaMarka stoją o klasę wyżej od reszty.
Sprawę utrudnia dodatkowo niejaka Perri, którą główny bohater wyciąga z potrzasku wkrótce po zapoznaniu się z otoczeniem. Co ciekawe, utrudnia nie tylko jemu samemu (przede wszystkim ciągle odciągając uwagę ciągłym wpadaniem w kłopoty), ale i autorowi, który z malowniczością mechaniki kwantowego świata radzi sobie lepiej niż sposobem myślenia istot płci nie-męskiej**. Z drugiej strony istnieje szansa, że jej dziecinny, niezbyt sensowny charakter nie był kwestią przypadku. Jej zachowanie nie irytuje, a wręcz przeciwnie - dodaje akcji wesołości i rozładowuje napięcia, którego od pierwszych zdań jest aż nadmiar. Trzeba też dodać, że owa Mizaninka występuje tu nie tylko w roli sympatycznej osóbki, którą Dee Plai w każdym odcinku urozmaica VegaMarkowi życie i wymusza wyjaśnienia, ale też bardzo przydatną, kiedy trzeba będzie uspokajać spanikowanych pracowników elektrowni, z czym oczywiście nieśmiały do przesady VegaMark sam nie dałby sobie rady. Ma też pewien sekret, który daje jej własne, genialne pięć minut w finale i sprawia, że jakoś udaje się nam wybaczyć nawet ciągłe przypominanie o dość drażniącym dla Ziemian fakcie, że agent ma wystarczająco dużo rąk, żeby jednocześnie majsterkować i trzymać ją za rękę, żeby czasem znowu nie zniknęła mu z oczu.
Ninoff Dee Plai nie byłby też sobą, gdyby nie zawarł tu przesłanki na temat ekologii, prośby o odpowiedzialność za to, co się robi. Pomimo że oszczędne, nieinwazyjne biologiczne elektrownie korzystające z różnic prawdopodobieństw wystąpienia elektronów w danych stanach stacjonarnych z każdym rokiem zwiększają swój udział na rynku zasilania, stwarzają zagrożenie nie mniejsze niż kiedyś i awarie podobne do tej ciągle się zdarzają. Nie jest to na szczęście patetyczny moralitet o wyższości tradycyjnych elektrowni jądrowych, pojawia się jednak parę słów, które skłaniają do myślenia i ani na chwilę nie przysłaniają karkołomnych wyczynów VegaMarka.
Polecam każdemu kto woli akcję opartą bardziej na myśleniu niż na bieganiu, zresztą innym też. Ja tego wynalazcę „z niczego” po prostu uwielbiam.


_______________
*Co zdumiewa trochę mniej, kiedy wie się, jak bardzo skomplikowanymi układami międzyplanetarnymi są w obrębie Miza Zean dętki rowerowe, że o samych rowerach nie wspomnę.
**W kolonii Miza Zean jest dokładnie siedem płci. Już dawno zauważono, że Dee Plai potrafi pisać przekonująco tylko o dwóch z nich, przy czym nie o swojej własnej.

11 komentarzy

  1. Wielotomowa saga? Coś dla mnie :)
    Sama recenzja natomiast świetna, zachęca do czytania nie zdradzając za wiele.

    Nie o swojej własnej? Oryginał z niego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Starałam się za wiele nie zdradzać, choć... korciło mnie jeszcze trochę powymieniać w kwestii tego, co można zrobić z tego, z czego już nic nie powinno dać się zrobić. A jakimi zachwytami na to Perri reagowała!

      Oryginał, oryginał :) Choć może to dlatego, że późno się zorientował, która to jego..?

      Usuń
  2. Poproszę o rysunek poglądowy dętki z Miza Zean ^^

    Siedem płci? Jakie, jakie? :D

    Katastrofa elektrowni mnie przekonuje - chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niniejszym melduję, że to coś pomiędzy wielkim zderzaczem hadronów a takim... taką... No w każdym razie taki tunel, po którym jeździsz rowerem, tyle że antygrawitacyjny i rozszczepiony na nieskończoną liczbę tuneli równoległych, co by się podróżujący nie zderzali.
      Tak, brzmi zacnie, tylko weź zrób z tego wszechświat :)

      Siedem płci - takie że różne różniste, każda inna.

      Cieszę się, że przeczytasz :D (Nawet jeśli tylko dla katastrofy i tych płci X) )

      Usuń
  3. Mi główny bohater przypomina ziemskiego MacGyvera tylko tutaj fizyki kwantowej.

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja słyszałam, że ostatnimi czasy przygody VegaMarka robią się coraz bardziej moralizatorskie i Dee Plai co rusz wkłada bohaterowi w usta jakieś wyświechtane frazesy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nonsens - pewnych granic Dee Plai zawsze się pilnuje, gość wie, co robi ;) Musisz wziąć którąś cześć i przeczytać sama, bo obserwuję, że nie masz szczęścia do recenzentów. Może właśnie "Trzymaj mnie za rękę" albo nieco lżejsze i bardziej ziemskie "Powrót z nieznanego"?

      Usuń
    2. Wiesz, próbowałam czytać pierwszy tom... i jakoś tak przysnęłam nad nim XD. Nie wiem, jak dla mnie VegaMark wydaje się trochę mdły.

      Usuń
    3. Cóż, nie każdemu musi podobać się to samo :) Przyznam, że jest milusi do przesady, a w kontaktach z płciami przeciwnymi niekiedy wręcz ciapowaty, do tego wielu krytykom przeszkadza brak szarości w jego charakterze... No ale za to jest genialny! I mimo tego taki szalenie skromny :3

      Usuń
    4. Chyba właśnie do ciapowatości nie udało mi się dotrzeć XD. A szkoda, bo lubię takich trochę ciapowatych bohaterów, jeśli są przy tym uroczy.

      Usuń