poniedziałek, 14 kwietnia 2014

08.Tajemnica” (Epi Potrik)

Dawno, dawno temu, żyła sobie rasa Jaone. Ziemianin porównałby ich do wilków - pomimo gęstego szarego owłosienia, wielkich spiczastych uszu i kłów kryły w sobie pokojową, stadną naturę i szacunek do wszystkiego, co je otacza. Swoją troską i mądrością dbały nawzajem o swoje szczęście oraz o harmonię świata, który zdawał się odwdzięczać jej półdzikiej cywilizacji tym samym - każdemu wilkowi Jaone zostaje przypisany wilk do pary, "druga połówka" narodzona dokładnie w tej samej chwili gdzieś na planecie, wraz z którą miał cieszyć się zrozumieniem i radością do końca życia. Wilki były tego świadome i dumne z porządku świata, doceniały go i czuły się bezpieczne.
Nietrudno więc wyobrazić sobie ich zdziwienie, gdy na świat przychodzi dziecko inne niż wszystkie, podobne do wilka, a jednak niepodobne, z małymi uszami i bez kłów. Folwi, czyli, jak możnaby przetłumaczyć jej imię, tajemnica albo też niespodzianka czy pytanie, szybko zauważyła, że różni się od innych dziewczynek. Także sposobem bycia przypominającym bardziej koci niż wilczy, ciekawością świata i dziwnym, nierozumianym przez nikogo niepokojem, niepozwalającym jej znaleźć sobie miejsca - zarówno dosłownie, jak i w przenośni. Nie raz nie spała całymi nocami wpatrując się w rozgwieżdżone niebo, nie mogąc pojąć dręczących ją dziwnych, nieokreślonych myśli, że to nie w tym świecie czeka jej "druga połówka". Czy rację mają jej najbliżsi, wierzący, że znajdzie szczęście i zrozumienie dopiero wtedy, gdy coraz bardziej nieufne społeczeństwo przyjmie ją do siebie? Czy faktycznie zostanie wtedy zrozumiana i zazna szczęścia?

Biografia czy baśń? Nie jest to do końca jasne, ponieważ zależnie od tego, w którym punkcie historii jesteśmy, opisywane tam zdarzenia raz brzmią bardziej wiarygodnie, innym razem mniej, raz szczegóły zdają się bardzo konkretnie odnosić do głównej bohaterki, innym razem stają się ogólnymi wskazówkami bliskimi każdemu z nas. Nie ma pewności, że Jaone naprawdę istnieli, nie wiadomo, gdzie znajdowała się ich planeta, z drugiej strony jednak nie można wykluczyć tego, że gdzieś jednak była.
Wszystkie te pytania schodzą jednak na dalszy plan pod wpływem przejmujących, chaotycznych wspomnień Folwi, pełnych lęku i wiecznej niepewności co do sensu i trafności tego, jak sama widzi świat. Wydaje się, że każde napisane przez nią zdanie nosi ciężar mierzenia się z wielotysiącletnią wiedzą i doświadczeniami jej współrodaków przy każdej próbie znalezienia własnych wartości i znaczenia, odpowiedzenia sobie na pytanie, co dla niej samej jest najważniejsze. Wielokrotnie w książce Folwi zmienia nastawienie, nie mogąc pogodzić tego, kim czuje, że jest, z tym za kogo jest uważana, ryzykuje, albo starając się dostosować na przekór zagubieniu, albo odsuwając się od społeczeństwa, wybiera między wiernością sobie, a bliskim, którzy mimo wszystko wciąż wierzą, że może stać się taka jak wszyscy.
Jej zachowanie nie przechodzi bez echa - zwraca tu uwagę, jak łatwo zostaje podana w wątpliwość konieczność tolerancji i szacunku w stosunku do każdej istoty. Czy Folwi powinna być traktowana tak samo jak wszyscy przy swojej odrębności? Czy faktycznie odrębność jest wadą? Zrewidować ogólnie przyjęte wartości musi więc nie tylko główna bohaterka, ale i cała jej cywilizacja, stająca w obliczu zaprzeczenia tego, na czym się zawsze opierała - niedoskonałości, niedopasowania, nieznanego. Czy więc tak naprawdę darzyli miłością świat, czy tylko jego łatwy do przyjęcia porządek, piękno, własną przynależność do niego? Czy wolno im cokolwiek określać jako złe lub dobre? Droga do znalezienia odpowiedzi na te pytania jest długa i niekoniecznie skończona, najważniejsze jednak, że wreszcie została podjęta. I to przez każdego Jaone z osobna.
Nie ma więc pewności, że Jaone naprawdę istnieli, pewne jest natomiast, czego Epi Potrik nauczył tą opowieścią mieszkańców swojej planety - otwartości, umiejętności słuchania i nienarzucania własnego zdania, nawet jeśli faktycznie jest słuszne. W końcu - jak udało się to odkryć Jaone - Wszechświat zamieszkują nie tylko wilki i nie każdy jest szczęśliwy w ten sam sposób.

6 komentarzy

  1. Recenzja jak zawsze znakomita i zachęcająca do lektury. Postać Folwi natomiast kogoś mi przypomina, tylko nie mogę skojarzyć, kogo. Może wpadnę na to później.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że znakomita - miałam obawy, że znów wyszło mocno filozoficznie, może nawet umoralniająco wręcz, tymczasem tym razem nie powinno, to bardzo... luźna książka, tyle że bardzo, bardzo skłania do myślenia ;)

      Usuń
  2. A ja czytałem wcześniej recenzję Yyyyyrona ó'Elb'eka i fajnie, że też się zajęłaś tym tytułem! Tamta ukazała się tylko w przestrzeniopiśmie (wszystkie numery ukazują się jednocześnie, ale każdy w innym miejscu) Ćwir w numerze -17. Ty zwróciłaś uwagę na przesłanie, natomiast on na obecność drobnych odniesień do pewnej filozofii dosyć popularnej na planecie Ó. Fajnie się obie recenzje dopełniają.
    W każdym razie zamówiłem książkę 200 lat temu i doszła wczoraj! Trochę przerażający jest ten uporządkowany świat Jaone, w którym jest wszystko poza...rozwojem. Za to główna bohaterka - taka tajamnicza...hmmm, to ona trzyma mnie przy książce <wraca do lektury>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę! Super, że czytałeś! Co prawda ja nie, ale domyślam się, o jaką filozofię chodzi (ta o niestałej równości i długotrwałym wpływie statystycznych odstępstwach od normy na społeczeństwo, nie?). Faktycznie, jest to jeden z tych utworów, które interpretować można pod wieloma, wieloma względami. W sumie, kiedy przypomnieć sobie, że Jaone niekoniecznie istniały, może być to nawet głównym celem tej historii.

      Prawda, że bohaterka interesująca? :) Czuje, że walczy, ale nie wie, z kim, nie wie, o co, ciągłe wątpliwości, zastanawia nas każdą swoją decyzją. Łatwo się w tym wszystkim zagubić razem z nią.

      Usuń
  3. A ja przeczytałam tę książkę i mam mieszane uczucia co do bohaterki. Z jednej strony jest ten wątek rodzinny i chęć Falwi, aby znaleźć złoty środek miedzy sobą i innymi... ale z drugiej strony były takie sceny, gdzie stawałam po stronie Jaone. Może nie tych, którzy chcieli bohaterkę zlinczować, ale już ten staruszek, który wygłosił mowę na temat starych wartości i dlaczego postęp powinien być wprowadzany pomału, już tak. Oczywiście jest jeszcze kwestia tych Jaone, którzy stanęli po stronie Falwi i zaczęli opatrznie pojmować jej słowa. W pewnym czasie sama bohaterka była przerażona tym, co oni robią i mówią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dokładnie! Ani na chwilę nie masz pewności, po czyjej stronie powinnaś stać, kogo nie lubić, czy właściwie ktokolwiek tu ma rację? Nikt nie jest jawnie zły, nikt nie zasłużył na karę, a jednak coś trzeba zmienić i jakąś podjąć decyzję. I do tego, właśnie, to niezrozumienie - Folwi nie rozumie sama siebie, nie rozumieją jej inni, choć przecież tak bardzo chcą, ona z kolei nie rozumie ich i ich prób... To nie jest jednoznaczna książka i jedyne, co jest w niej pewne, to że nie pozostawia cię obojętnej :) To niełatwe przeżycie, smutne wręcz i konfundujące, ale takie bardzo... szczere. Raczej nie często można coś takiego znaleźć w słowie pisanym.

      Usuń