poniedziałek, 13 kwietnia 2015

60.Superprzypadek” (Friju Wohr Fr)

Podczas gdy niedoświadczony astrofizyk, Lanius Wifi przeprowadza epokowy eksperyment, mający umożliwić mu świadomy udział w procesie tworzenia wszechświatów w gromadzącym je multiświecie, na drugim końcu miasta trwa jak najbardziej prozaiczna obława na kryminalistę, Broga Slu, który wydostał się ze sfery pozapublicznej. Wydarzenia te nie miały ze sobą nic wspólnego i nie miałyby, gdyby nie ciąg przypadków, który sprawił, że przestępca ostatecznie trafił właśnie do laboratorium Laniusa w kluczowej fazie testu. I gdyby niespodziewanie, wbrew zdrowemu rozsądkowi, nie postawił wszystkiego na jedną kartę i, by uniknąć powrotu do ciężkiego więzienia, nie rzucił się wprost na maszynę, przeprowadzającą nie do końca jeszcze jasne operacje kwantowe... Środowisko naukowe zgodnie zawyrokowało, że poszukiwany musiał za jej pośrednictwem przeskoczyć przez ściany wymiarów i pojawić się w innym wszechświecie, być może nawet jednym z tych wytworzonych przez Laniusa. Między innymi dlatego to właśnie on został wytypowany do towarzyszeniu stróżom prawa w poszukiwaniach, które miały się zacząć od namierzenia miejsca lądowania i teleportacji do obcej rzeczywistości. Nie oznacza to bynajmniej, że jego opinia cieszy się dużym posłuchem - a szkoda, gdyż Lanius jako pierwszy wyłapuje luki w pozornie opanowanej sytuacji. Od samego ustalania miejsca, w którym znalazł się Brog, a którego interwymiarowe radary nie chciały sprecyzować do punktu, po planetę, na którą trafili, a której złośliwa dziwaczność, nielogiczne prawa fizyki i prawdopodobieństwo zdawały się opierać na jednej zasadzie - żeby przeszkodzić im w znalezieniu zbiega. Tylko Lanius Wifi mógł przewidzieć, jak naprawdę zachowało się jego urządzenie, i powoli zaczął docierać do niego faktyczny stan rzeczy. Jego maszyna nigdzie nie wysłała Broga - ona stworzyła z niego nowy wszechświat.

Szalone spojrzenie na tematykę, która i tak sama z siebie jest już szalona - oto kolejna odsłona kosmicznego sci-fi. Na Hawkinii, z której pochodzi Friju Wohr Fr najnowsze odkrycia dotyczące multiświata i bulgoczących w nim wszechświatów, powstających naturalną koleją rzeczy, bez nakładu energii, zrobiły gigantyczną furorę, owocując ogromem śmiałych interpretacji tego, jakie (i jak niebezpieczne) mogłyby być skutki tych zjawisk i prób odtworzenia ich w laboratoriach. Według pisarzy wszechświaty mogły się nawzajem zastępować, mieszać, połykać i tak dalej. Mało który jednak Hawkinianin wniósł do tematu więcej niż odrobiny przerażającej nauki, której mniej lub bardziej jasnym celem było pozbawić życia większości bohaterów. Więcej, a w szczególności zagadkę, która z powodu rozkwitu zachwytów nad historią szybko przestała być zagadką, ale mimo to nadal przyciągała do czytania biliardy czytelników - gdzie podział się przestępca, którego w żaden sposób nie idzie odnaleźć, i co jest nie tak z naturą i fizyką, która robi wszystko, żeby to uniemożliwić?
Nie jest to jasne naprawdę długo. Lanius Wifi jest narratorem historii, jednak początkowo boi się (dosłownie) zdradzić swoje obawy nawet czytelnikowi. Zwraca jedynie uwagę na pewne rzeczy, na które bez niego byśmy nie spojrzeli, a które jego obserwacje czynią naprawdę podejrzanymi i, niekiedy, odpychającymi. W istocie bez jego naukowej wiedzy nie zauważylibyśmy tego, jak bardzo celowe jest bezmyślne przecież zachowanie przedmiotów, zwyczaje zwierząt i cechy pogody, jak w bardzo dziwaczny, a jednocześnie naturalny sposób sam zamiar odnalezienia Broga jest tam łamaniem praw fizyki i każdej religii każdego plemienia, jakie rozwinęło się na bezimiennej planecie. A właściwie jedynego prawa, zamiaru i pragnienia, które poszukiwany ze sobą zabrał z innego wszechświata, i które uformowały cały ten, bez którego nic nie mogło istnieć, a jeśli coś mogło, było skazą, przeciw której wszystko się obracało w coraz bardziej piekielny sposób. I dopiero na ostatnich stronach, kiedy wydaje się, że (podobnie jak w innych hawkiniańskich utworach tego typu) nic już nie uratuje bohaterów przed wszechświatem próbującym ich zeżreć, Lanius dochodzi, co zrobić, i dopiero wyjaśnia, co naprawdę się stało.
Dużo dziwaczności skoncentrowanej na tym, by straszyć, dużo praw natury jak z koszmaru, dużo potworów, które są potworami tylko dla nas, a jednocześnie... nie odstępujące nas pragnienie, że chcielibyśmy zobaczyć tego więcej. Dziwne uczucie.

4 komentarze

  1. Najbardziej mnie zaszokowało zdanie "Na potrzeby tego, co chcę opowiedzieć załóżmy, że wtedy się faktycznie poddał" które pozwala sugerować, że narrator (i bohater zarazem) mija się z prawdą i to bardzo. No bo skoro "na potrzeby tego..." Bardzo interesujące, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak mówiłam, Lanius do ostatniej chwili unikał prawdy. Tuż przed tym, zanim przyjął do siebie fakty, wciąż się wykręcał, ale nie wychodziło mu to już tak zgrabnie jak na początku, bo wiedział, czego doświadczony już czytelnik może się spodziewać. Nie mówię więc, że jego ostateczne wyjaśnienia są wielkim zaskoczeniem - wręcz przeciwnie, zbierały się od pewnego czasu i w pewnym momencie musiały się pojawić. Razem z tym "zbieraniem się" zaczęła się też pojawiać nadzieja, że nie wszystko jest jeszcze stracone.

      Usuń
  2. Czytałem. Znowu trafiłem na dziwną edycję - książka tworzyła własny wszechświat, który czytelnik zwiedzał.
    Już sam pomysł szukania przestępcy w nowoutworzonym wszechświecie wydaje mi się szalony. Nie lepiej było nie dopuścić do możliwości powrotu do aktualnego wszechświata?
    Ale motyw, według którego sam Brog jest wszechświatem - cudo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, masz szczęście do dziwnych edycji X) Ja o tej tylko słyszałam - chyba nie była najtańsza...
      Wiesz, oni początkowo nie wiedzieli, że to niedopuszczenie do powrotu będzie takie proste - wyglądało to po prostu jak ucieczka z możliwością powrotu (może niekoniecznie bezproblemowego, ale jednak), a skąd mieli wiedzieć, jak wróci?
      Motyw przeszedł już do legendy - na Hawkinii imię Broga zyskało własny czasownik oznaczający coś w rodzaju ekspansji i kreacji jednocześnie. Może też trafi mi się tu kiedyś do zrecenzowania jakaś książka z nawiązaniami spoza tej planety.

      Usuń