poniedziałek, 21 lipca 2014

22.Dlaczego?” (Trenefil Switk)

Od samego początku, gdy Juunil Dasko stworzył i spersonifikował swój własny Wewnątrzświat, Tonareo, była to kraina spokojna, szczęśliwa i bezpieczna. Każda cząstka jego umysłu - cecha charakteru, nowe zainteresowanie, myśl - mogła powoli rozwijać się, nabywać doświadczeń, tworzyć, poznawać innych rezydentów samowystarczalnie nieskończonej symulacji miasta i, z czasem, odnajdywać cel swojego istnienia i miejsce w życiu i świadomości Juunila.
Pewnego dnia jednak zaczyna dziać się coś niepokojącego. Mieszkańcy Tonareo zaczynają się zachowywać inaczej niż zwykle, stają się zagubieni i chaotyczni, a samo miejsce z każdym dniem staje się do siebie coraz mniej podobne. Sam twórca nie może pojąć, co się dzieje z jego Wewnątrzświatem, przestaje rozumieć własne myśli, rządzącą nimi logikę. Wreszcie wysyła do Tonareo personifikację detektywa - Prawdziwe Odzwierciedlenie, które w jego imieniu zapozna się z mieszkańcami, ich punktem widzenia, obawami i zachodzącymi wszędzie zmianami. Tylko tak może dowiedzieć się, dlaczego przestaje być sobą. Pierwszym, co detektyw napotyka na miejscu, są wędrujące plamy pustki, które zniekształcają pochłaniany przez siebie świat. Czy uda się zapobiec katastrofie? Czym ona właściwie jest?

Jak widać Zferynianie, której to rasy przedstawicielem jest Juunil Dasko, opracowali bardzo niezwykły sposób na dogłębne poznanie i rozwój swojej osobowości, nie tylko dla nas zachwycający i szokujący jednocześnie. Coraz popularniejsze na Zferynie jest techniczno-medytacyjne izolowanie się od własnego umysłu, zwiększające jego potencjał zdystansowanie, które upodabnia mózg do wielkiego komputera, który choć nadal pozostaje odbiciem swojego twórcy, odrywa się od jego świadomej kontroli. Rozbicie procesów myślowych na autonomiczne niemal, działające jednostki, posiadające kilka definiujących je, wyodrębnionych charakterystyk, umiejętności, obowiązków, determinuje ich własną osobowość, przemyślenia, sposób bycia. Podobnie więc jak w innych, ogólnie naśladujących rzeczywistość, światach wewnętrznych, w Tonareo mają miejsce spory, antypatie i konieczność podejmowania trudnych decyzji - podobnie jak u każdej istoty myślącej w chwilach rozterek i wątpliwości. Można powiedzieć, że każdy z nas jest zbiorem sprzeczności - skupiają się w nas osobowości w różnym wieku, o różnych doświadczeniach, pełne pomysłów, nieufne lub entuzjastyczne, których nie da się ze sobą pogodzić. Choć wydaje się nam, że z upływem czasu wypieramy inne, młodsze lub nie tak mądre wersje siebie, prowadzimy z nimi niekończący się dialog. Tutaj jednak problemy same poszukują rozwiązania, umysł myśli za pomocą samego siebie.
Zjawisko, z którym musiał zmierzyć się Juunil, nie miało tak naprawdę nigdy miejsca, jednak Trenefil Switk, nigdy do końca nieprzekonany do działania Wewnątrzświat, wierzy, że kiedyś może mieć. Podczas gdy technika jego rodaków jest teraz w kwiecie świetności, nie trudno dostrzec niejasności, które są kompletnie ignorowane. Pomiędzy niezwykle zakręconą, nieprzewidywalną i, rzecz jasna, nie zawsze trzymającą się logiki akcję, autor wplata swoje refleksje - możliwe rozwiązania. Czyżby w transmisji personifikującej mogłyby pojawiać się błędy? A może to pogłębiająca się choroba neurologiczna? A gdyby coś obcego włamało się do jego wnętrza? Czy aby Tonareo na pewno nadal należy do Juunila? Każde kolejne spotkanie z personifikacją jego własnych myśli jest jak spotkanie z obcą osobą, która wie coś, czego on jeszcze (lub już) nie wie, daje wskazówkę i powoduje pytanie. Wskazówką i pytaniem jest jednocześnie cały Wewnątrzświat Juunila, z niewychwytywalną już granicą, co jest częścią jego własnej osobowości, a co wrogą obcością, z którą walczy.
Genialna i zdumiewająca historia kryminalna, która na każdym kroku przypomina nam, że jest czymś o wiele więcej.

8 komentarzy

  1. Ciekawa książka, z interesującym wątkiem technologiczno-filozoficznym, choć moim zdaniem autor czasem rzucał zbyt oczywiste wskazówki. W efekcie w pewnym momencie było już jasne, kto/co jest winne - osobiście wpadłem na rozwiązanie w rozdziale, w którym bohater spotyka tego chłopca-sierotę w stodole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie jednak wciąż były za trudne - może dlatego, że nie siedzę w kryminałach ;) A ty już wtedy miałeś pewność? Nieźle. Fakt, jest tam już parę dość wyraźnych szczegółów, jednak dla mnie wciąż nie były jednoznaczne.

      Usuń
  2. Hmmm, wydaje się ciekawe. Nie czytając myślę, że to po prostu zapominanie. Z drugiej strony - umysł sam wypełniłby braki, więc zamiast ciemnych plam pojawiałyby się coraz mniej dokładne lub zmieniające się obszary. Drugi strzał - Juunil jest prezesem Bardzo Dużej Korporacji (TM) (R) (ćwir) (C) Spółka Reakcyjna Z Ogromną Odpowiedzialnością i dyrektor Mniejszej Spółki ze Średnią Odpowiedzialnością (R) (C) (LSD) chciał podkraść jego recepturę nowego proszku do prania.
    Ale że Zferynianie posiadają debugger wbudowany we własne umysły? Ciekawe. Hmmm, a może to ta część umysłu, która jest odpowiedzialna za obserwację całej reszty dostała yobla? Dopisuję do kolejki lektur do przeczytania na 1024 miejscu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drugi strzał jest bardzo szczegółowy - wyciągasz niezwykle śmiałe wnioski ;D No ale nic dziwnego, gdy ktoś tak dobrze orientuje się w kulturze Zferynian oraz w mistycznym znaczeniu, jakie przypisują do produktów chemicznych.
      Pierwszy strzał poruszyłam później, bo jest jest mniej trafiony, choć... jest jednym z rozwiązań, które podpowiada nam autor. Rzecz w tym, że zapominanie dotyczy raczej (choć są wyjątki) samej pamięci, zapisanych w niej wspomnień, "danych". Ten proces jednak zdarza się przecież powszechnie nawet u zdrowych osobników, tak więc systemy Wewnątrzświatów mają na to standardowe sposoby i to nawet niezbyt skomplikowane, bo elementy pamięci w nich to po prostu przedmioty martwe, czasami nagrania, muzyka. Natomiast coś, co wpływa na osobowości i kształt całego świata, to coś zupełnie nieprzewidzianego i nieporządanego.
      Nie nazwałabym tego "detektywa" debuggerem :) Chociaż jak się zastanowić, może być to jakaś analogia. Choć debugger byłby pewnie skuteczniejszy. W końcu sami nie możemy po prostu znajdywać i poprawiać błędów w funkcjonowaniu naszego umysłu, nawet jeśli jesteśmy ich świadomi.

      Usuń
  3. Brzmi super!

    Kryminał! W CZYIMŚ ŁBIE!

    Jak wyglądają choroby psychiczne Zferynian? Nie wmówisz mi, że istoty, które mogą tak bardzo ingerować w swoje umysły ich nie posiadają! Muszą mieć całą masę zaburzeń osobowości, o jakich na Ziemi nawet nam się nie śniło! EXAMPLES!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No pewnie, że nie wmówię - w końcu już sam autor rzuca takie sugestie w powieści :p I, oczywiście, poza wieloma podobnymi do naszych, istnieje wiele zupełnie nam nieznanych, niewyobrażalnych wręcz. Ja nie jestem ekspertem w dziedzinie medycyny, ale... przekonanie o postępującym zaniku swojego mózgu? Nieumiejętność rozróżnienia swojej osoby od innych ludzi? Zdystansowanie się od swoich myśli, ale nieświadome, bez przekazania ich komputerowi? To się chyba nam nie zdarza.
      Różnie to się objawia w ich Wewnątrzświatach. (Osoby z zaburzeniami oczywiście nie dostają praw do ich wyizolowania, ale kiedy choroba przyszła po tym procesie...) O ile generalna zasada jest taka, że procesy zmienne, działające odzwierciedlane są przez żywe istoty, a trwałe, jak pamięć, przez przedmioty, o tyle częstym zaburzeniem jest, że nagle i jedne i drugie zaczynają ożywać, albo przynajmniej twórca Wewnątrzświata nie potrafi rozróżnić, które są które. Czasami dzieją się rzeczy naprawdę okropne, jak nie znikanie, rozpadanie się fragmentów świata na oczach jego mieszkańców i twórcy, czasami ofiarą zaburzeń są same myśli, które z własnej woli uciekają w pozaświat, umierają lub nawet mordują się nawzajem. Choć te ostatnie zjawiska są skutkiem chorób, które jak mi się wydaje, nie byłyby na Ziemi aż tak niecodzienne. Najdziwaczniejsze są te, które w Wewnątrzświatach wyglądają niepozornie - kiedy nagle tracimy świadomość kontaktu i rozumienie kolejnych jednostek myślowych, kiedy budynki, w których mieszkają, zdają nam się pozbawione masy lub umiejscowienia...
      Temat rzeka. Ale mogę polecić ci "Życie umysłu" autora Tkita Lassaora i "Potencjał samodziałających myśli i ich własne problemy myślowe" autorki Piomkiny Kwasy Ler.

      Usuń
    2. Nieumiejętność rozróżnienia swojej osoby od innych ludzi brzmi strasznie trudno dla chorego i strasznie ciekawie dla lekarzy.

      Właściwie czemu nie można odizolować zaburzenia? W ich przypadku wydaje się to całkiem proste, możliwe i wręcz naturalne.

      Trwałe, jak pamięć - co jeszcze? A jakie procesy są procesami zmiennymi?

      Usuń
    3. Zaburzenia postrzegania siebie zawsze są paskudne dla chorych i ciekawe dla lekarzy :< Czasem przeraża mnie ta ich naukowa fascynacja.

      A widzisz, można wyizolować całą sieć procesów myślowych dla ułatwienia zarządzania nimi i wizualizacji, ale wyizolować konkretny element z tej sieci... Nie da się, trzeba go odnaleźć nakładem pracy porównywalnym do tego u nas, bo jak widać z przykładów i recenzji, to nie jest jedna rzecz/osoba, ale ogromne zjawisko, mające wpływ na każdego rezydenta Wewnątrzświata w stopniu mniejszym lub większym, trudne do wyodrębnienia i powstrzymania.

      O, łatwo to sobie wyobrazić - trwałe są rzeczy niezmienne, definiujące danego twórcę, i jest to w większości pamięć, doświadczenie, trwała wiedza, a także odruchy, ojczysty język... Rzeczy, które ewoluują, ale mniej świadomie, stanowią środowisko życia Wewnątrzświata, coś w rodzaju wolno rozwijającej się flory - podstawy naszego charakteru, inteligencja, predyspozycje (u Zferynian istnieje dość sztywny podział na ludzi ze zdolnościami muzycznymi, matematycznymi, literackimi, psychologicznymi...). Natomiast ta część nas, nad którą świadomie rozmyślamy, pracujemy - nasze pomysły, dylematy, myśli, plany - są mieszkańcami tej krainy. Im bardziej świadomie coś krąży po naszej głowie, tym bardziej "ludzką" ma postać, tym więcej ma naszych cech (dzięki nim może stanowić coś w rodzaju szczególnej symulacji twórcy) i tym bliższe jest nam w rozumieniu.

      Usuń