poniedziałek, 24 lutego 2014

01.Złodziej kamieni” (Intrawik aw Łelora)

Witam ponownie wszystkich Czytelników. Ponieważ jest to pierwszy wpis, trochę zajęło mi wyszukanie czegoś, co będzie zarówno interesujące, jak i jednocześnie nie będzie tak zwanym rzutem na głęboką wodę. Przy natrafieniu na pełnego błyskotliwej kryminalnej akcji Złodzieja kamieni, rozpoczynającego wielotomową serię sensacyjną, uznałam, że to jest to.

Historia zaczyna się od tego, że w jednym z największych miast planety Karwilane, stolicy Inrafuno, zaczynają ginąć kamienie. Mniejsze, większe, stare, nowe, zarejestrowane lub nie, dowolnego kształtu, materiału i pochodzenia. Niektórzy Inrafuńczycy próbują ukrywać najcenniejsze okazy przed tajemniczym złoczyńcą, ale bezskutecznie, nikt też nie ma pojęcia, kim może on być, ani co się tak naprawdę dzieje. Dzień po dniu miasto ogarnia coraz większe przerażenie, które szybko, wraz z tajemniczą wieścią, dociera także do sąsiednich wiosek. Z jednej z nich przybywa detektyw Juno Jowtli i decyduje się podjąć wyzwanie. Rozpoczyna się niebezpieczny wyścig z czasem, w którym stawką jest o wiele więcej niż ulubiony surowiec Karwilanian i wpływ jego braku na ekosystem...

Fabuła, jak to w klasycznym kryminale, szybko skupia się na osobie, toku myślenia i poczynaniach głównego bohatera, więc to chyba właśnie od jego osoby najlepiej zacząć wprowadzanie do powieści. Pan Jowtli jest typową dla Karwilane istotą człekokształtną pochodzenia roślinnego z typowym dla nich zamiłowaniem do porządku i stagnacji, można więc powiedzieć, że (poza wyjątkowo gęstą koroną) nie wyróżnia się specjalnie spośród lokalnej większości.
Warto też dodać, że tutaj detektyw to niezupełnie detektyw. Termin, określający profesję Juno, w Inrafuno i okolicach dotyczy raczej kogoś zajmującego się pisaniem książek, rachunkami i filozofią, a w wielu częściach ich świata nie ma nic wspólnego z łapaniem przestępców. Pozwoliłam sobie na to uproszczenie w tym konkretnym kontekście, jednak warto o tym pamiętać, widząc jego flegmatyczność i skłonności do bujania w obłokach. Zdarzyło mi się też widzieć ekranizację teatralną, w której pięknie gra na fizastrze (rodzaj instrumentu dętego, działającego jednak na nieco innej zasadzie niż na Ziemi, ponieważ Karwilanianie jako istoty roślinne nie posiadają płuc).
Pomimo powolnego charakteru i artystycznej natury, zapewniam, że Juno w podchwytywaniu cudzego toku myślenia radzi sobie fantastycznie i to nie tylko wtedy, kiedy walczy ze złem. Nieraz jego błyskotliwe obserwacje i odważne wnioski są powodem zaskakującego zwrotu akcji (jaki inny Karwilanianin odgadłby, że okradający ich łotr zamierza ze zdobytych kamieni - spoiler! - coś zbudować?), przez co zawsze jesteśmy pół kroku za nim. Interesująca jest również przeciwna strona barykady - przeciwnik Jowtliego zachwyca nas swoim zepsuciem zarówno ukrywając się przed wszystkimi i podrzucając fałszywe tropy, jak i pałając rządzą krwi i chcąc za wszelką cenę spalić rozpalonym metanem wszystkie zamieszkałe planety tego zespołu układów planetarnych (który to motyw jest standardem w twórczości Intrawika aw Łelory). Gdyby nie konieczność szczęśliwego zakończenia, to do ostatniej chwili nie mielibyśmy pewności, czy świat ocaleje.
Dorzućmy do tego piękne, ociekające zielenią krajobrazy (choć jednak dość przerażające, bo okradzione z kamieni) i mamy wspaniałą rozrywkę na kilka wieczorów.

18 komentarzy

  1. Och, musiałaś mi zaserwować ten spoiler? Już podejrzewałam, że powodem działań jest perwersyjna chęć kolekcjonowania kamieni. Słyszałam o aw Łelorze, że jego książki cieszą się popularnością ze względu właśnie na kontrowersyjne sceny przełamujące tabu, ale żeby od razu coś budować z kamieni? Musiał polecieć po bandzie. Nic dziwnego, że przewodnik duchowy uznał jego kryminały za źródło zepsucia.

    Inna sprawa, że bohater zacny. Dzięki niemu mogłam poznać lepiej kulturę Karwilanian. Jego wynurzenia to istne filozoficzne perełki. Mój ulubiony cytat to: "Z gleby wyrosłeś do gleby powrócisz, a las zaśpiewa ci kołysankę."

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Z gleby wyrosłeś do gleby powrócisz, a las zaśpiewa ci kołysankę." - tak, to jeden z najgenialniejszych cytatów i to nie ostatni w tej serii. Tak, dla takiego zapalongo filozofa jak ty, to jak znalazł.

      Starałam się nie spoilerować spoileru - po to ten napis spoiler ;) Tak, tabu i błyskotliwe podejście do zwyczajnej rzeczywistości. Aż dziw, że sam jest Karwilanianem! To taka uwielbiająca rutynę rasa... Ale widocznie każdy pisarz musi mieć coś z szaleńca :)

      Usuń
    2. Trudno, aby ich rasa nie lubiła rutyny, skoro tak mocno trzymają się ziemi XD. Inna sprawa, że zawsze znajdą się tacy, co spoglądają w niebo. Karwalanianie mają takie przysłowie (i aw Łelora je nawet cytuje na wstępie "Złodzieja kamieni): "Gleba twoja matką, ale słońce twoim nauczycielem." Motyw dążenia do rozwoju (tak wewnętrznego, jak i społecznego) przy jednoczesnym pragnieniu zachowania korzeni zawsze przewijał się przez ich sztukę, zwłaszcza literaturę. "Złodziej kamieni" nie jest wyjątkiem.

      Usuń
    3. Lepiej bym tego nie ujęła :D

      Usuń
  2. No, wstyd, bo nie znam tej książki. xD I jeszcze spojlerujesz! Nieładnie! Ale nie martw się, i tak Cię będę odwiedzać. *^*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno znać, jak na Ziemi żaden Empik i żadno Allegro nie rozprowadza. Ale nie martw się - popracujemy nad tym i to się zmieni :]

      Usuń
  3. Intrygujące, doprawdy intrygujące.

    OdpowiedzUsuń
  4. Pamiętam jak kupiłam ją w księgarni książek holograficznych na Industrius, będąc w drodze na Diamondus. Była akurat wtedy po przecenie i myślę że był to dobry zakup. Przyjemnie mi się ją czytało. I ta scena kiedy to Juno wygłasza końcowy monolog i moralizuję tego złodzieja kamieni. Szkoda że zapomniałam imienia bo czytałam to jakieś dwa lata temu. Cudo.

    Wtedy akurat spóźnił się mój kumpel swoim statkiem co miał powieść na Diamondus i musieliśmy jechać dokowało, bo wiesz jak to bywa na tym Carrotus. Wojna domowa ledwo co można Andromendę zwiedzać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeciwnik Juno nazywał się... A nie, nie mogę zdradzić, bo to wszak wielki spoiler! W sumie już samo to, że mówię tu, że to spoiler, jest spoilerem, ale może to mi jednak Czytelnicy wybaczą...
      Ale cieszę się, że czytałaś! Faktycznie między Ziemią (bo to stąd leciałaś, prawda?) a Diamondus jest sporo fajnych nowoczesnych centrów handlowych - te tańczące holografie, te filmotony czuciowe... I wciąż pamiętasz ten wspaniały monolog! Niesamowity jest, nawiązywano do niego w wielu compozycjach werbalnych i dziełach błyskowych. A na jakim nośniku to zakupiłaś? Forma holograficzna, mówisz? Nooo w wykonaniu audiowizualnym ten monolog musiał wyglądać kapitalnie :D

      Usuń
    2. Rozumiem, że robienie spoilerów czytelnikom to okropna rzecz. Najwyżej poszukam tej książki i sobie ja przypomnę. Musze zrobić porządki na mym statku (tak dużo mam książek i innych form na których można zapisać literaturę).

      Dokładniej mówiąc to był tak zwany potocznie papier holograficzny. Czyli jednak w formie pisanej. Było to wydanie piąte poprawione, bo tłumacz w rozdziale dziesiątym wydania czwartego popełnił duży błąd . Przez to jeden monolog brzmiał strasznie niegramatycznie. To jak z tym złym ziemskim przetłumaczeniem gry Zero Wing i znane przez was All You Base Are Belong To Us. Tak niegramatycznie to brzmiało w wydaniu czwartym (wyczytałam to z tylnej listy poprawek. Zawsze na końcu książek holograficznych z papieru holograficznego jest taki zbiór).

      Panienka pomyliła Diamondus z Industrius. To właśnie Industrius, można znaleźć gdzieś w okolicach Ziemi (dziwne że wasze prymitywie ziemskie satelity i urządzenia badawcze obecności tej planety nie wykryły). A może to dla mnie kawałek, bo przelot pojazdami jakie stworzyła ma rasa to kilka chwil. Ale rozumiem, każdemu zdarzają się pomyłki. Gdyż jakbym poetycko to powiedzieć: planety są wysepkami na morzu galaktyki, a galaktyki wyspami na oceanie Wszechświata. Nie wiem czy to czasem cytat z jakieś książki, dużo ich się w życiu naczytałam.

      Natomiast Diamondus dając taka ziemską analogie jest jakoby planetą uzdrowiskowo-turystyczną. Chociaż występują tam też licznie kopalnie. Śliczna planeta pełna roślinności, lasów,, łąk, jaskiń, wodospadów, gór. I przyjemny ma klimat. Oraz występuję tam ciekawe zjawisko że w bardziej widocznych częściach skał i ziemi występują naturalnie oszlifowane brylanty. Ogólnie w ziemi i w skałach roi się od oszlifowanych brylantów. Dziwi mnie ten dziwaczny naturalny fenomen. W jaskiniach zresztą też i jak wchodzi światło do takiej jaskini to jest kolorowa uczta dla oczu. Idealna planeta na wypoczynek, tylko przez wojnę domową na okolicznej planecie jaką jest Carrotus, dostęp do tej planety jest bardzo utrudniony. Jak by to na Andromendzie jest ta planeta. A Industrius jest w Drodze Mlecznej, chyba tak Ziemianie nazywają swoją galaktykę.

      Dobra już przestanę tak gadać o moich wyjazdach, bo to blog poetycki, a nie o międzygalaktycznej turystyce.

      Usuń
    3. Ale za to ile się można dowiedzieć :D

      Usuń
  5. A ja widziałem wczoraj ekranizację na TeFałZłenie! Wiem, że była nagrywana częściowo na Diamondus a potem, ze względu na problemy techniczne (główny aktor się popsuł) - na Ziemi. Wiem, bo mój kolega i kot pracowali przy tworzeniu scenerii. Wiesz, ile zajęło usunięcie z Tatr wszystkich kamieni a potem przyniesienie ich z powrotem?
    Niestety o filmie nie można powiedzieć nic dobrego. Wyglądało to tak, jakby reżyser przeczytał tylko streszczenie streszczenia spoilera i z głównego bohatera zrobił prawie Inspektora Gadżeta. Sytuacji nie uratowało zatrudnienie kilku znanych aktorów - jedynie Ygwik Ukulele coś sobą reprezentował. Co ciekawe, film nie dostał ani jednej negatywnej recenzji w "Co jest śmiane" (żaden z recenzentów nie przeżył projekcji).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, Artoooooor, halo! A więc i ty interesujesz się kulturą pozaplanetarną? :)

      Ale jak to - oglądasz TeFałZło i oczekujesz, że będzie tam coś dobrego? :D Toć mają specjalistycznego scenarzystę, doktora nadzwyczajnego bublologii i lichoty stosowanej, Oliwiera Oleja, który, co tu ukrywać, na logikę, ciekawość, wartość i przyjemność z oglądania zlewa sobie całkowicie. A, no i oczywiście aktorzy, którzy są sztuczni jak w mało której ekranizacji.
      Ale teraz faktycznie przegięli - żeby taką klasykę... Inspektor Gadżet już pozwał ich do sądu za kradzież wizerunku i straty moralne w wysokości milionów jenów malioniarskich.
      A Ygwik Ukulele - a no, no dobry aktor, ale ponoć ratował sytuację tylko dlatego, że miał wystąpić w całkiem innym filmie. Nie mam pojęcia, w którym dokładnie, ale na pewno jego projekcję większość recenzentów miała przeżyć.

      Usuń
    2. Oczywiście, że aktorzy są sztuczni - kto dzisiaj poza Drogą Mleczną zatrudnia prawdziwych? Stacja TeFałZłen poszła o 2 kroki dalej (stojąc nad przepaścią) - nie tylko prezenterzy, ale nawet telewidzowie są sztuczni. Oliwier Olej (pseudonim na Naszej Kasie "Kujawski") nie brał w tym udziału - o ile mi wiadomo, zastąpiła go Eeeula Bałałajka.
      Ale wróćmy do książki, której nie czytałem, ale będę udawał, że się znam. Warto się zastanowić nad tym, dlaczego...a tego nie będę spoilerował, jak również...nie tego też nie zdradzę. Ale wiesz, o co chodzi! Myślę, że można to uznać za zapowiedź kolejnej książki aw Łelory.

      Usuń
    3. A no - sztuczni telewiczowie są hitem na TeFałZłenie. Tylko w takim razie, co ty robiłeś jako widz tej ekranizacji..?
      Olej "Kujawski" jak najbardziej miał w tym udział - po prostu olał sprawę jeszcze bardziej niż kiedykolwiek X)

      "Myślę, że można to uznać za zapowiedź kolejnej książki aw Łelory" - no ba, lepiej nie mogłeś tego ująć, mistrzu :) Zresztą dlaczego miałoby nie być - facet dobrze sobie radzi, niech pisze, ludzie szaleją za Juno i psycholami chcącymi spalić planety metanem. Widziałeś te fanarty?

      Usuń
    4. Co robiłem jako widz...no cóż...no dobrze, przyznaję się, ściągnąłem wszystko ze Świnki Morskiej.
      Oczywiście, że widziałem fanarty. Ktoś nawet próbował powtórzyć to w ramach występu na żywo. Na szczęście nie uwzględnił, że w atmosferze tej planety nie było tlenu.
      Swoją drogą - nauczyłaś się języka Ęynkjdgfgskiego, aby napisać tę recenzję, czy znalazłaś przekład na coś bardziej ludzkiego - np. Br***fuck?
      Olej tak olał sprawę, że aż usmażył faworki. Całkiem smaczne.

      Usuń
    5. E-e, pomyliło ci się - Ęynkjdgfgski to język ojczysty autorów ekranizacji sponsorowanej przez TeFałZło. Karwilanianie mówią jak na normalnych kosmitów przystało :)
      Aczkolwiek ja w oryginale mało co przeczytam - albo posługuję się pewnym mocnym tłumaczem, albo szukam czegoś po ziemsku albo nilbulańsku. Tu rzadko jest sens dukać, bo często samo znaczenie słów niewiele ci powie ;) Kosmos to skomplikowana sprawa.

      Usuń